Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Męczennik u Matki

Po tysiącu lat oczekiwania parafia w Wąwolnicy doczekała się relikwii św. Wojciecha.

Wbłędzie jest ten, kto sądzi, że św. Wojciech jest patronem zapomnianym. Jego relikwie przyciągnęły do Wąwolnicy tłumy wiernych. Uroczystościom przewodniczył prymas Polski abp Józef Kowalczyk. – Zgodnie z kroniką klasztoru na Świętym Krzyżu, wiara chrześcijańska dotarła do tutejszych miejscowości w roku 1027, czyli już 30 lat po męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Pierwsza świątynia w Wąwolnicy na pewno nosiła wezwanie wielkiego świętego, męczennika i patrona Polski, o czym świadczą najstarsze dokumenty. Możemy więc powiedzieć, że tutejsza parafia i kościół czekały na przybycie św. Wojciecha w jego relikwiach tysiąc lat – mówił abp Stanisław Budzik, witając abp Józefa Kowalczyka w Wąwolnicy. Odczytał również dekret potwierdzający autentyczność relikwii – cząstki pobranej z kości św. Wojciecha przechowywanych w relikwiarzu gnieźnieńskim.

Wielki orędownik

Prymas Polski dziękował wspólnocie parafialnej za szerzenie kultu św. Wojciecha. – Kult, jakim św. Wojciech był i jest tu otaczany, jest dla mnie jako czciciela i kustosza jego relikwii wielką radością; tym większą, że jak zapewnia tutejszy proboszcz ks. Jerzy Ważny, kult ten zyskuje nowe znaczenie. Z tym większym przekonaniem i radością serca pragnę osobiście przekazać waszej parafii relikwie św. Wojciecha, głównego patrona Polski i archidiecezji gnieźnieńskiej, naszego wielkiego orędownika w niebie. Wierzę, że przyczynią się one do umocnienia pobożności Ludu Bożego i będą stanowić cel licznych pielgrzymek, przez co kult św. Wojciecha ożywiony jego relikwiami promieniować będzie na całą archidiecezję lubelską – mówił abp Kowalczyk. Parafrazując słowa kard. Stefana Wyszyńskiego, który przed laty w Krakowie wołał: „Nie bójcie się św. Stanisława”, abp Józef Kowalczyk apelował: „Nie bójcie się św. Wojciecha”. – Polska wyrosła na fundamencie wiary i świadectwa św. Wojciecha. To trwałe fundamenty, które sprawiły, że przez tysiąc lat Kościół i Polska, mimo wielorakich burz i planów złych ludzi, przetrwały – podkreślał prymas. Wąwolnica znana dotąd przede wszystkim dzięki Matce Bożej Kębelskiej, wypraszającej tu wiele łask, zyskała jeszcze jeden powód, dla którego małą parafię między Nałęczowem a Kazimierzem odwiedzać będą pielgrzymi.

Poznaj świętego

Święty Wojciech (956–997), biskup i męczennik, którego Kościół w Polsce uznaje za jednego ze swoich głównych patronów, pochodził z książęcego rodu czeskich Sławnikowiców, spokrewnionego z dynastią Piastów. Jako apostoł pogan w swej ostatniej misji dotarł do wybrzeży Bałtyku, gdzie 23 kwietnia 997 roku poniósł śmierć męczeńską. Przy jego grobie spotkali się w 1000 roku cesarz Otton III i książę Bolesław Chrobry, a wydarzenie to przeszło do historii jako zjazd gnieźnieński. Po latach dzieciństwa spędzonego na dworze rodziców w czeskich Libicach Wojciech zdobył wykształcenie w Magdeburgu. Tam też był bierzmowany, a na cześć ówczesnego arcybiskupa Magdeburga przyjął drugie imię Adalbert. W 981 roku powrócił do Czech, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie, a rok później, po śmierci biskupa praskiego Dytmara, objął tamtejsze biskupstwo. Jako biskup Pragi hojnie wspierał ubogich oraz budowę kościołów. Zdecydowanie sprzeciwiał się wielożeństwu, rozwiązłości, handlowi niewolnikami z krajami muzułmańskimi i intrygom czeskich możnowładców, co w efekcie spowodowało jego konflikt z księciem Bolesławem II. Wojciech opuścił Pragę i udał się do klasztoru benedyktynów w Rzymie. Tam zrezygnował z godności biskupiej i prowadził życie mnicha. Po kilku latach, ulegając naleganiom papieża i poselstwom rodaków, powrócił do Pragi, którą jednak musiał opuścić na zawsze, gdy zamordowano jego czterech braci, a także nastawano na jego życie. Nie mając możliwości powrotu do Czech, znalazł oparcie na dworze Bolesława Chrobrego. Stamtąd w 997 roku wyruszył w swą ostatnią podróż misyjną do pogańskich Prus. Jednak już pierwsze spotkanie z Prusami okazało się niepomyślne. 23 kwietnia 997 roku we wsi Święty Gaj, niedaleko dzisiejszego Pasłęka, misjonarze zostali zaatakowani. Wojciech zginął śmiercią męczeńską. Bolesław Chrobry wykupił od Prusów ciało świętego. Miał ponoć zapłacić za nie tyle złota, ile ważyło. Jego doczesne szczątki spoczęły w katedrze gnieźnieńskiej, która od tego momentu stała się miejscem szybko rozprzestrzeniającego się na całą Europę kultu męczennika. Wiadomość o jego śmierci odbiła się szerokim echem w zachodnim chrześcijaństwie, dlatego już w 999 roku papież Sylwester II ogłosił Wojciecha świętym.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy