– W czasie komunizmu kultura studencka w Lublinie była niezwykłą przestrzenią intelektualną. Działy się wtedy wielkie rzeczy w poezji, literaturze, teatrze. To były takie wyspy wolności – mówi Janusz Opryński.
Ożywienie kulturalne w Lublinie to nie tylko zasługa istniejących instytucji i odnowionego Centrum Kultury, ale także żyjących i pracujących tu artystów. Nie można nie zwrócić uwagi na obecność w lubelskiej przestrzeni artystycznej Teatru Provisorium z Januszem Opryńskim na czele. Ubiegły rok to pasmo sukcesów z „Braćmi Karamazow”. Sztuka na podstawie powieści Fiodora Dostojewskiego zyskała uznanie widzów i krytyków. Ale najcenniejsze było w niej to, że wprowadziła publiczność w przestrzeń wielkich dialogów i sporów dotyczących kształtu świata i życia ludzkiego, przeznaczenia. A tego typu dialogi we współczesnym teatrze są rzadkością. Po inscenizacji powieści rosyjskiego pisarza Opryński zdecydował się sięgnąć po polską współczesną narrację, którą jest powieść Jacka Dukaja zatytułowana „Lód”. Recenzje popremierowe zarzucają reżyserowi, że spektakl jest zbyt długi (trwa cztery godziny bez przerwy) i zawiera zbyt wiele słów. Jak zaznacza Opryński, jest to wręcz pochwała jego sztuki, gdyż dzisiaj niektórzy twórcy skupili się zwłaszcza na prowokacji, pomijając siłę pogłębionego dialogu, który dla teatru stanowi esencję. Janusz Opryński urodził się w 1954 roku w Lublinie. Ukończył VIII Liceum Ogólnokształcące przy ulicy Podwale. – Tam się zaczęło moje zainteresowanie teatrem. Tam też spotkałem późniejszego aktora Provisorium Jacka Brzezińskiego. To było takie skryte, trochę nieznane liceum, ale z dumą przyznaję, że je skończyłem, ponieważ pracowali w nim znakomici profesorowie od polskiego, historii i matematyki: pani Żwirkowska, pan Łupina, pan Łobodziński. Pani od polskiego odegrała szczególną rolę w moim życiu, bo właśnie dzięki niej mogłem, będąc w drugiej klasie, obejrzeć „Apocalypsis cum figuris” Grotowskiego. Dzięki niej zdecydowałem się także studiować filologię polską – wspomina. – Wyrosłem wśród kultury studenckiej lat 70. w Lublinie. W czasie komunizmu kultura studencka była niezwykłą przestrzenią intelektualną. Działy się wtedy wielkie rzeczy w poezji, literaturze, teatrze. To były takie wyspy wolności.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.