Na Lubelszczyźnie rodzi się coraz mniej dzieci, spada także liczba zawieranych małżeństw - według niektórych ma to związek ze spadkiem religijności. Według mnie zupełnie niesłusznie.
Urząd Statystyczny w Lublinie przedstawił dane za 2013 rok: "Ludność, Ruch Naturalny i Wędrówkowy w Województwie Lubelskim w okresie I - IX 2013 roku". Wynika z nich, że na Lubelszczyźnie rodzi się coraz mniej dzieci, spada też liczba zawieranych związków małżeńskich. W okresie od stycznia do końca września ubiegłego roku zawarto 8,5 tysiąca związków małżeńskich. To aż o 11 procent mniej niż rok wcześniej. W 2013 w województwie lubelskim urodziło się nieco ponad 15 tysięcy dzieci. Oznacza to prawie 7 procentowy spadek w porównaniu z poprzednim takim zestawieniem. Odnotowano znacznie ujemny przyrost naturalny. Wciąż wysoki jest odsetek osób migrujących. W 2012 i 2013 roku saldo migracji wyniosło ponad 4 tysiące osób. Tak, zgadza się. To najnowsze dane.
Przedstawienie tych danych w oparciu o dane GUS w Lublinie zastałem na jednym z portali informacyjnych. Nad średniej jakości zdjęciem pojawił się tytuł całego artykułu: "Mieszkańcom Lubelszczyzny do ołtarza nie po drodze". Przyznam, że się zdziwiłem wyczynem autora. Wynika z tekstu, że spadek narodzin, spadek liczby ślubów i wysoka migracja to wynik kryzysu wiary, a nie kryzysu ekonomicznego i zmieniających się warunków kulturowych. Czytając tekst liczyłem, że fakt, iż na 100 mężczyzn na Lubelszczyźnie przypada 105 kobiet, też zostanie zakwalifikowany jako czynnik religijny. Moim zdaniem coraz częściej szukając czytelników dziennikarze tworzą sztuczny, a nawet fałszywy tytuł - tworząc jednocześnie sztuczną wersję rzeczywistości.
Martwi mnie skala takich uproszczeń. Wygląda to tak, jakby ludzie odwrócili się od Pana Boga, od Kościoła i z tego powodu nie chcieli zawierać związków małżeńskich, zakładać rodzin itd. Dlaczego nie szukamy autentycznych przyczyn owego stanu rzeczy? Dlaczego piszemy coś - byle napisać? Fakt, część użytkowników internetu woli sensację i coś lekko strawnego, ale jako społeczeństwo pretendujące do miana obywatelskiego - nie powinniśmy się godzić na taki stan rzeczy.
Trzeba otwarcie powiedzieć, że zmiany kulturowe, a także kryzys ekonomiczny powodują, że młody człowiek nie może pozwolić sobie na sielankę. Musi mocno wytężać siły by utrzymać się na rynku pracy. Nie mówiąc o kupnie mieszkania. Dziś często odkłada się datę ślubu czy planowanie dziecka ze względów społeczno-ekonomicznych. To, że wielu mieszkańców naszego regionu wyjeżdża za granicę wynika z braku pracy lub niskich zarobków na Lubelszczyźnie. Oczywiście, problemy te występują w całym kraju. Ale nie bądźmy naiwni i nie wmawiajmy sobie i innym, że to wszystko wina Pana Boga.