Sposoby werbunku i akcje dezintegrujące środowisko uniwersyteckie. Prezentujemy drugą część cyklu: KUL. Między oporem a lojalnością.
Przypadek "Teofila"
Jako przykład niech posłuży akcja o krypt. „Teofil”. SB zorientowała się, że między studentami świeckimi a duchownymi istnieje konflikt na tle warunków bytu, postawy moralnej i światopoglądowej. Musimy zdawać sobie sprawę, że studenci świeccy mieszkający w męskim akademiku jeszcze w początkach lat 70. ub. wieku mieszkali w 8-12-osobowych pokojach, na piętrowych poniemieckich łóżkach, z jedną łazienką na korytarzu i dwuoczkowym klozetem. W pokojach były piece kaflowe, które podczas zimy były rozpalane bardzo wcześnie rano. Ponadto progu „klauzury”, bo trudno to było inaczej nazwać, nie mogła przestąpić sprawna umysłowo kobieta, choćby matka piszącego te słowa, co wywołało jej ogromne oburzenie. W zdecydowanie lepszych warunkach mieszkały studentki na tzw. „Poczekajce”, chociaż akademik w podlubelskiej Krężnicy był już zbliżony standardem do męskiego. Księża studenci natomiast mieszkali w konwikcie, gdzie było centralne ogrzewanie, a łazienki były naprawdę przyzwoite. Mieli ponadto osobną stołówkę z dużo lepszym jedzeniem i większym komfortem jego spożywania. Także studentki mogły odwiedzać swoich kapłanów-kolegów; oczywiście po uprzednim wylegitymowaniu się na portierni prowadzonej przez siostry-skrytki, dość wścibskie nota bene.
Bezpośrednim powodem podjęcia akcji „Teofil” były działania Duszpasterstwa Akademickiego, które pragnąc zwiększyć oddziaływanie księży na świeckich studentów poprosiło kilku księży-studentów o włączenie się do tej akcji. By wywołać konflikt postanowiono skompromitować pięciu księży, mieszkających w konwikcie ich niemoralnym prowadzeniem się. Upubliczniono to w postaci ulotek, które zostały wysłane pocztą do 40 znanych z gadatliwości i plotkarstwa studentów świeckich, do których mieli dotarcie tajni współpracownicy w celu zaobserwowania reakcji. Cała akcja została uzgodniona z Wydziałem V Departamentu III, miała więc swoją wagę wykraczającą poza lokalny teren. Osoba czytająca ulotkę miała mieć wrażenie, że napisana została przez grupę zakonspirowanych fanatyków, którym zależało na moralności księży. Pod treścią ulotki widniał podpis „Teofil” stąd kryptonim akcji. Tajni współpracownicy mieli dyskretnie lansować taką właśnie interpretację ulotki. Dodatkowym elementem branym pod uwagę przez SB było skomplikowanie sesji zimowej oraz nie interesowanie się zbytnio przeprowadzanymi w tym czasie wyborami do sejmu.
Z relacji tajnych współpracowników wynikało, że ujawnienie treści ulotki wywołało duże wrzenie na Uniwersytecie, a studenci świeccy mieli mieć z tego powodu „ubaw”. Księża-studenci mieli wykazać w tej sprawie pewną powściągliwość. Władze KUL-u przeprowadziły rozpoznanie, mające na celu raczej zatuszowanie sprawy, a inkryminowani w ulotce księża dostali reprymendę. Najciekawsze jest to, że tylko nieliczne osoby wskazywały na SB jako autorów ulotki, natomiast większość przychyliła się do zdania, że jest robota „zdewociałych studentów” lub kulowskich skrytek. W maju akcja została ponowiona i tym razem w ulotce zwrócono uwagę, że władze Uniwersytetu próbują sprawę zamieść po dywan. Poinformowany wielki kanclerz bp Kałwa polecił wyjaśnić sprawę; poinformowany został także prymas Wyszyński. Pośrednim, a może bezpośrednim skutkiem tych działań było odejście z KUL-u o. Rostworowskiego, duszpasterza akademickiego, którego we wspomnianych ulotkach także spróbowano skompromitować niemoralnym prowadzeniem się.