My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem – mówią cykliści ze Świdnika, którzy co miesiąc przejeżdżają ulicami miasta, tworząc tzw. rowerową masę krytyczną.
- Ponad dwadzieścia lat temu rowerzyści w San Francisco poczuli, że są lekceważeni przez władzę i obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Postanowili o godzinie osiemnastej organizować zbiorowe przejazdy, by pokazać urzędnikom i kierowcom, że w mieście istnieje jeszcze jedna grupa uczestników ruchu drogowego – mówi Maciej Lubaś, organizator i pomysłodawca Świdnickiej Rowerowej Masy Krytycznej. Idea przyjęła się także w Europie, zbiorowe przejazdy odbywają się w wielu miastach Polski, a od dwóch lat w każdy ostatni piątek miesiąca (także zimą) od 50 do 100 cyklistów przemierza ulice Świdnika. Rowerzyści jadą tempem dość spokojnym, trasa zmienia się co miesiąc, jednak za każdym razem wynosi około dziesięciu kilometrów. Najmłodsi uczestnicy Masy pozdrawiają przechodniów dźwiękiem rowerowych dzwonków.
- Bardzo lubię jeździć rowerem, zabrałam ze sobą dzieci, bo to fajna zabawa dla nas wszystkich – mówi pani Iwona i dodaje, że z bezpieczeństwem na rowerze bywa różnie. - Kierowcy samochodów nie patrzą, pędzą, nie pamiętają, że rowerzysta na ścieżce rowerowej ma przecież pierwszeństwo – zaznacza młoda mama. Bezpieczeństwo jazdy na rowerze fatalnie ocenia także pan Edmund. - Na Zachodzie rowerzysta na ścieżce jest traktowany jak „święta krowa”, u nas nikt na niego nie zwraca uwagi - twierdzi. Podczas Świdnickiej Masy Krytycznej pan Edmund chętnych śmiałków uczy jeździć na monocyklu, bo te comiesięczne świdnickie spotkania rowerzystów to nie tylko wspólne przejazdy. Organizatorzy dbają o to, by nie zabrakło różnorodnych atrakcji. Oprócz nauki jazdy na monocyklu odbywają się także pokazy wyczynowców, policjanci znakują rowery, zbierane są także podpisy pod petycjami w sprawie budowania kolejnych dróg czy umieszczania stojaków dla rowerów.
Organizatorzy Świdnickiej Masy Krytycznej przeprowadzili badania natężenia ruchu rowerowego. Okazało się, że deszczowy i chłodny wrześniowy dzień po Świdniku jeździ około tysiąca rowerzystów. - Liczby mówią same za siebie będziemy się tu spotykać, by uwrażliwiać naszą władzę i administrację. Chcemy, by urzędnicy zauważyli, że rowerzyści to duża część mieszkańców miasta, która codziennie na rowerze jeździ do szkoły, pracy czy na zakupy i zasługuje na bezpieczeństwo oraz odpowiednie warunki do jazdy - podkreśla Lubaś.