Bo do tanga trzeba dwojga

Ponad 50 par w jednym czasie wybrało się na randkę do jednego miejsca. Dla wielu z nich była to  pierwsza od wielu lat rozmowa o wzajemnych relacjach i bliskość, jakiej nie doświadczali od czasu ślubu.

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 48/2014

dodane 27.11.2014 00:00
0

Bliskość między małżonkami nie tworzy się sama. Sama to najwyżej znika. – przekonują Ilona i Benedykt Gazi, współorganizatorzy pierwszej lubelskiej randki małżeńskiej. Tylko jak ją budować pośród tysiąca codziennych spraw, zabiegania, chorób dzieci, wymagań w pracy, konfliktów z teściami czy sąsiadami? – Można by długo wymieniać, ale zamiast tworzyć listę przeszkód, chcieliśmy dać sobie i innym możliwość powrotu do bliskości, jaka była między nami w dniu ślubu – opowiadają. Pomysł nie jest nowy, podobne randki dla małżeństw odbywają się w różnych stronach Polski. Do Lublina przykład przyszedł z Rzeszowa.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy