Mówią o nim, że jako jedyny w mieście ma pojęcie, czym tak naprawdę jest hokej. - Grałem w Sanoku, potem w Cracovii - mówi Krzysztof Krauze.
Na treningi hokeja na lubelską „Icemanię” przychodzi około 100 osób, z czego połowa to dzieci i młodzież. Jest też drużyna seniorów, a niebawem treningi rozpocznie grupa rekreacyjna. Ponad pół wieku od zakończenia rozgrywek w lidze przez Lubliniankę otwarto w mieście Halę Lodową. Cieszy to wielu, jednak specjaliści przyznają, że obiekt jest jeszcze daleki od poziomu europejskiego.
– Nie ma co narzekać, ale korzystać, bo już nie musimy grać pod gołym niebem – mówi Jerzy Mieńko, honorowy prezes Zarządu UKS Globus Lublin. – Gdyby jednak władze poważnie potraktowały nasze wskazówki kilka lat temu, być może dziś mielibyśmy drużynę z prawdziwego zdarzenia, a tak potrzebujemy 10 lat na jej stworzenie.
– Z radością przyprowadzam na treningi swojego 9-letniego syna. Radość jest jeszcze większa, bo jemu się ten sport rzeczywiście podoba – mówi Paweł Szeremeta. – Stoimy z żoną za bandą i przyglądamy się, jak trenuje, chcemy być dla niego wsparciem.
Mówią o nim, że jako jedyny w mieście ma pojęcie, czym tak naprawdę jest hokej. – Grałem w Sanoku, potem w Cracovii. Znów wróciłem do Sanoka, ale drużyna miała kłopoty finansowe. Graliśmy prawie za darmo. Byłem na utrzymaniu rodziców. Przyjechałem do Lublina na studia, bo trzeba było poważnie pomyśleć o tym, jak zarobić na chleb – opowiada Krzysztof Krauze, były mistrz Polski z drużyną z Sanoka. Teraz jest instruktorem dla dzieci i młodzieży.
Zawodnicy klubu hokejowego cieszą się z nowej hali, mimo niedogodności. – Szafki są zbyt małe, by tam cokolwiek włożyć, więc może i dobrze, że nie mamy do nich dostępu – mówi jeden z zawodników. Przebierają się wszyscy naraz. Szatnia wygląda wtedy, jak krajobraz po bitwie – ochraniacze, kaski, kije, łyżwy, ubrania – wszystko w jednym miejscu. Ale mimo to Janusz Biszczanik, prezes Zarządu UKS Globus Lublin, wierzy, że uda się zaszczepić pasję do hokeja na lodzie jeszcze większej liczbie dzieci i młodzieży z Lublina.
Obszerniejsza relacja już w najnowszym lubelskim „Gościu Niedzielnym”.