Szopka stała się dla nas, współczesnych, symbolem czułości i ciepła. Jednak Jezus rodzi się w stajni, pośród zwierząt. Jego Matka rodziła w warunkach mało komfortowych.
Po tym jak wrzuciłem na swój profil zaproszenie na debatę zatytułowaną „Święta nadziei czy beznadziei?” wraz z programem, znany w całej Polsce ks. profesor zapytał mnie na Facebooku – Skąd taki dylemat? – Z życia – odpowiedziałem odruchowo. Życie potwierdza słuszność tematu, który już niebawem podejmą prelegenci podczas pierwszej debaty „Gościa” w Lublinie. A gdyby ktoś nadal miał wątpliwości, niech zajrzy do Ewangelii. Ile tam słodyczy i radości, a ile lęku, strachu i niepewności można przekonać się bardzo szybko.
Dosłownie przed chwilą w Lublinie zainaugurowano Festiwal Bożego Narodzenia. Przeszedł już ulicami pierwszy w historii tego miasta orszak św. Mikołaja, przed mieszkańcami jeszcze mnóstwo atrakcji i zabaw. Wiele miejsc, placów, budynków i galerii handlowych wprowadza nas swymi dekoracjami w atmosferę świąteczną. Na portalach społecznościowych wiele osób chwali się zdjęciami wypiekanych pierników świątecznych, wykonanymi ozdobami świątecznymi i udziałem w akcjach charytatywnych. Niedługo rozpoczną się spotkania opłatkowe w wielu instytucjach, miejscach pracy i urzędach. Trwają już rekolekcje adwentowe, mające przygotować nas do lepszego przeżycia tych świąt. Potem już tylko śpiew kolęd i świętowanie w gronie rodziny i przyjaciół. Pasterka, jasełka, życzenia. A co z prawdziwym przesłaniem tych świąt?
Na Boże Narodzenie kładzie się cień krzyża. I nie chodzi mi tylko o ikony XV-wiecznej szkoły malarskiej z Nowogrodu, ani o inne kreacje artystyczne. Zaglądając do Ewangelii, wcale nie trzeba długo szukać znaków cierpienia i niepewności. Są tam też łzy, a nawet krew.
Szopka stała się dla nas, współczesnych, symbolem czułości i ciepła. Jednak Jezus rodzi się w stajni, pośród zwierząt. Jego Matka rodziła w warunkach mało komfortowych. Był On wprawdzie otoczony opieką i miłością, ale w warunkach skrajnie ubogich i przykrych. Przez całe swoje życie Jezus będzie tułaczem.
Cierpienie i lęk zataczają szerszy krąg wraz z działalnością Heroda. Gdy Mędrcy ze Wschodu wzbudzili w nim podejrzenia, postanowił wyeliminować każde zagrożenie, usuwając niewinne istnienia ludzkie. W tych ofiarach przedstawia się wszystkich niewinnie zgładzonych, o których nikt się nie upomniał, za których śmierć i cierpienie nikt nie poniósł kary.
Podobnie ma się rzecz ze sceną ucieczki św. Rodziny do Egiptu. Jezus, Maryja i Józef dzielą los uciekinierów i uchodźców. Nawet wtedy, gdy umiera Herod, niebezpieczeństwo nie znika. W miejsce swojego ojca w Judei zaczął rządzić Archelaos. Józef zabiera więc swą rodzinę do Nazaretu w Galilei.
Warto jeszcze spojrzeć na wydarzenie, jakie się dokonuje w świątyni jerozolimskiej. Zgodnie z prawem Maryja po czterdziestu dniach od porodu musiała zostać oczyszczona. Konieczne do tego było rytualne złożenie ofiary z baranka i gołąbka. Ale wiemy, że złożyła za swe oczyszczenie ofiarę przewidzianą dla ubogich: dwie synogarlice. Także przy tej okazji rodzina Jezusa mieści się w kategorii ostatnich i ubogich. Na Maryję nikt z kapłanów nie zwrócił uwagi, tak jak bywało to w przypadku kobiet pochodzących z rodów arystokratycznych i zamożnych. Dostrzega ją sprawiedliwy Symeon, zapowiadając cierpienie i ból duszy.
Te wydarzenia powinny nas zmusić do tego, by w czas świąteczny wyjść poza atmosferę przytulnego domu, radości i ciepła w poszukiwaniu prawdziwych bohaterów Bożego Narodzenia. Oni są obecni w zakamarkach ulic, w chłodzie i ubóstwie, w samotności i starości, w chorobie i rozpaczy. Prawdziwymi bohaterami Bożego Narodzenia są uchodźcy i uciekinierzy, ci, którzy płaczą nad śmiercią niewinnych, ci, co doświadczają przemocy, niesprawiedliwości, głodu i wojny. To dzięki nim możemy spotkać Chrystusa. Nie inaczej.
Całkiem niedawno, podczas rozmowy z Grzegorzem Linkowskim, znanym reżyserem filmowym i scenarzystą, zrodził się pomysł na cykl debat „Gościa”, które moglibyśmy organizować w Lublinie po to, by zastanawiać się nad sytuacjami granicznymi związanymi z ludzkim losem. Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie pomysł zaakceptował, poparł i zaprosił do filii nr 2. Debata zatytułowana: „Święta nadziei czy beznadziei?” odbędzie się 9 grudnia o 18.00 w Miejskiej Bibliotece Publicznej przy ul. Peowiaków 12 w Lublinie. Wstęp jest wolny.
Tematy, jakie zechcemy poruszyć dotyczą sytuacji trudnych, niekiedy dramatycznych, które będą się działy mimo trwania świąt. Bo nie dla wszystkich to będzie czas nadziei w banalnym rozumieniu. Nie dla wszystkich tegoroczne Boże Narodzenie będzie czasem pokoju i radości. Tym bardziej powinniśmy wyjść poza baśniową i sentymentalną atmosferę w poszukiwaniu głębszego sensu Narodzenia Chrystusa. Niby to takie oczywiste, a jednak budzi wątpliwości.
O. Filip Buczyński, założyciel Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia w Lublinie, zaproponował temat: „Bóg się rodzi... czyli o rysowaniu uśmiechu na twarzach umierających dzieci”, ks. Stefan Batruch, proboszcz parafii greckokatolickiej: „Co św. Mikołaj przyniesie Ukrainie?”, Grzegorz Linkowski: „Czy media mogą dawać nadzieję?”. Boże Narodzenie może stać się wydarzeniem pełnym nadziei dla tych najmniejszych, ale tylko dzięki nam, jeśli zrozumiemy jego pełny sens.