Nie czuje się osobą wyjątkową. Pomaga, bo ma czas i lubi ludzi. Andrzej Fryzel w lubLINIE uczy uchodźców języka polskiego.
Niektórzy uciekli ze swoich domów w popłochu jak najdalej od wojny. Słyszeli od znajomych, że jak dotrą do Polski, to się nimi ktoś zajmie, dostaną schronienie, jedzenie, pracę, lepsze życie. Na granicy więc proszą o azyl. Trafiają do jednego z ośrodków dla uchodźców w Polsce. Na Lubelszczyźnie są takie trzy, w tym w Lublinie jeden. – Większość z tych ludzi ma fałszywe informacje na temat praw i warunków dla uchodźców w Polsce. Ktoś im coś naopowiadał, a wyobraźnia podsunęła obrazy, jakich w rzeczywistości nie ma – martwi się Urszula Czegus, koordynator programu „W drodze – wolontariat na rzecz uchodźców” z lubelskiego Centrum Wolontariatu. – Bycie uchodźcą to nie bajka o dobrej wróżce, która spełnia życzenia. Bycie uchodźcą to trudna sprawa, konieczność uczenia się obcego języka, mieszkania w ośrodku bez luksusów, załatwianie setek dokumentów i czekanie na decyzję władz RP o prawie pobytu lub konieczności powrotu do kraju swego pochodzenia – mówi Urszula Czegus. Żeby mimo wszystko pomóc tym, którzy zdecydowali się uciekać do Polski czy przez Polskę, zastęp wolontariuszy z Centrum Wolontariatu w Lublinie uczy ich języka polskiego, organizuje zajęcia dla dzieci, spotkania na temat kultury i tradycji w Polsce, by pomóc przystosować się do całkiem nowych i zupełnie innych warunków niż te, które znają.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.