Szok nie zwalnia z myślenia

Nie żyjemy już w bezpiecznym świecie - ostrzega ks. prof. Alfred Wierzbicki. Paryskie czasopismo mieści się w nurcie wolteriańskiej szyderczej krytyki religii i jeśli nawet trafia w gusta nad Sekwaną, to jest to już dość anachroniczna konwencja mówienia o współczesnym świecie - pisze wykładowca KUL.

Felieton piszę w połowie stycznia, ale  szok po bandyckim rozstrzelaniu redaktorów satyrycznego pisma w Paryżu szybko nas nie opuści. Co gorsza, trzeba obawiać się, że podobne akty terroryzmu mogą się powtarzać.  Europa, w której toczy się wojna na Ukrainie,  w której  urodzeni i wychowani w krajach Zachodu wyznawcy islamu stają się terrorystami, masowo j udają się jako bojownicy do Państwa Islamskiego, doświadcza wstrząsów nieznanych od czasów II wojny światowej.  Nie żyjemy już w bezpiecznym świecie, szok jaki przeżywamy nie może być jednak ślepy, nic nie zwalnia z myślenia.

Podzielam solidarność milionów ludzi z ofiarami zamachu. Nie widzę natomiast konieczności utożsamiania się z ideologią tygodnika „Charlie Hebdo”. Szacunek i współczucie dla ofiar oraz przekonanie, że wolność wypowiedzi nie powinna być ograniczana, nie musi skłaniać do zamieniania własnej twarzy na twarz Charlie, będącym brzydkim i cynicznym obliczem. Jeśli Europejczycy gromadnie mówią dziś światu „je suis Charlie”, to mówią mu bardzo mało. Paryskie czasopismo mieści się w nurcie wolteriańskiej szyderczej krytyki religii i jeśli nawet trafia w gusta nad  Sekwaną, to jest to już dość anachroniczna konwencja mówienia o współczesnym świecie. Prześmiewcza umysłowość  paryskich rysowników najpierw zwracała się przeciw katolikom i żydom, a teraz za cel obrała muzułmanów. Oczywiście z religii można kpić, ale kiedy serwuje się tylko kpinę, wątpliwe jest, czy błyskotliwy ołówek służy jeszcze wolności. Poza tym wolność wypowiedzi zakłada  wolność krytyki i sam fakt, że redakcja jest ofiarą terroru nie oznacza, że nie wolno jej krytykować.

Zabijając rysowników bracia Kouachi chcieli zastraszyć wszystkich innych autorów ośmieszających Mahometa. Byli niezdolni, jak wielu ich współwyznawców, do odbioru karykatury jako wypowiedzi z przymrużeniem oka, nastąpiło tu prawdziwe zderzenie cywilizacji. W żaden sposób nie można ich usprawiedliwić, karykatura jest tylko sumą kresek na papierze ze złośliwym sygnałem intelektualnym, a życie ludzkie jest wartością nienaruszalną. Prawdę tę głoszą przedstawiciele współczesnego islamu: duchowni, intelektualiści i politycy.  Reakcja na paryską tragedię przedstawicieli islamu we Francji i na Bliskim Wschodzie jest głosem religii, który od dawna był oczekiwany. Poważne ośrodki islamu potępiają nienawiść i przemoc, uznają je za  wypaczenie religii. Terroryzm nie da się pogodzić z żadną religią i niszczy ją samą od wewnątrz.  Współbrzmienie głosów papieża, biskupów, rabinów i imamów niesie prawdziwą nadzieję, że religie we wspólnym działaniu mogą przemieniać świat na lepszy.  Byłoby prawdziwą katastrofą, gdyby autorytety religijne obraziły się na satyrę niskich lotów i zamilkły w obronie fundamentów cywilizacji.

Szok sprawia, że tydzień po zamachu „Charlie Hebdo” ukazuje się w wielkich nakładach w kilku językach. Nie jest to objaw zdrowia, ale raczej działanie w gorączce, w bólu. Będzie on pewnie jeszcze długo trwał. Każdy pacjent potrzebuje opieki, ale byłoby nonsensem, gdyby cała Europa zajmowała się leczeniem tylko tej rany, zapominając o prawdziwym wyzwaniu, jakim jest współżycie ludzi różnych religii i ludzi bezreligijnych we wzajemnym szacunku. Koszmarną alternatywą może być wojna wszystkich ze wszystkimi. Nikt w Europie nie zasługuje na wrogość i na pogardę, ale braterstwo to coś więcej niż trzymanie się razem za ręce ze strachu przed innymi. 

* Alfred Marek Wierzbicki urodził się 14 sierpnia 1957 roku w Maryninie na Lubelszczyźnie. Ksiądz, wykładowca, poeta i pisarz. Mieszka w Lublinie.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..