"Nie" dla Boga w kinie?

Czytałam wcześniej i później opinie, że to film schematyczny, nierealistyczny, kiepski. I co najważniejsze propagandowy.

Chyba jednak tak do końca nie jest, skoro ludzie wychodzący z kina, gdy ja próbowałam się jakoś dopchać do kasy, przerzucali się komentarzami jedynie pozytywnymi, a na dodatek, co dziś rzadko się spotyka, przepuszczali się w kolejce do toalety i nawet bez proszenia rzucali się do pomocy niepełnosprawnym. Jedyne kino w mieście, w którym można film obejrzeć, nie ma niestety na całej długości schodów, podjazdu dla wózków inwalidzkich.

Nie chcę się rozwodzić nad walorami intelektualnymi filmu, bo zdecydowanie nie o te wartości w filmie chodziło. Najważniejsze, że po wyjściu z kina ludzie się do siebie uśmiechają, a nawet jak usłyszałam od jednej ze znajomych – w człowieka wstępuje dziwny pokój i nadzieja.

Ciekawi mnie fakt, dlaczego tylko w jednym jedynym lubelskim kinie zdecydowano się pokazać film, który podobno w USA bije rekordy popularności. Czy to wstyd w multipleksie wyświetlać film o Bogu? Czy tylko właściciel „Bajki” w Lublinie jest wierzący? Co by się stało, gdyby Cinema City czy Multikino zakupiło ten film i zechciało pokazać swoim widzom?

Nic. Bo te kina nie prezentują takich filmów. Nie można było w nich zobaczyć ani „Karoliny”, ani „Mateo” ani „Ziemi Maryi". Szczerze powiem, że w żadnym też nie widziałam informacji o projekcji Christiady, a tylko w jednym jeszcze, przez chwilę pokazywano „Największy z cudów”. Szkoda. Bo wielu młodych, dla których kino bez popcornu i coli (takim jest Bajka) kinem nie jest, nie obejrzy tych filmów. Szczerze żałuję, bo uważam, że film „Bóg nie umarł” należałoby pokazać właśnie szczególnie ludziom młodym, począwszy od gimnazjalistów, a nawet zahaczając ostatnie klasy szkoły podstawowej. Po to by zobaczyli, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko popcorn i coca cola.

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..