Z Małgorzatą Hutek, wokalistką jazzową, kompozytorką i autorką tekstów - o zaufaniu, fascynacji muzyką, prezentach od Pana Boga i koncercie w Lublinie – rozmawia Kinga Bogusiewicz.
Jak wrażenia po koncercie w amfiteatrze u kapucynów?
To mój pierwszy koncert w Lublinie, ale to miasto jest mi bliskie. Jak sobie myślę o miejscu, w którym chciałabym żyć, to myślę o Lublinie. Wszędzie go rozsławiam, bo dla mnie to jedno z najpiękniejszych miast w Polsce i ma niezwykłą atmosferę. Śpiewało się tu świetnie, fantastyczna publiczność, bracia kapucyni wspaniale nas ugościli. To jest wielkie szczęście móc śpiewać psalmy, to są słowa, które przenikają serce.
Małgorzata Hutek na koncercie u kapucynów to przypadek, jednorazowy występ czy owoc jakiejś dłuższej współpracy, przyjaźni?
Z braćmi poznałam się cztery lata temu, przyjechałam na koncert kapucyńskiego zespołu „Brodersi”. Uważam, że charyzmat kapucyński pięknie pokazuje radość płynącą od Pana Boga, prostotę. Jestem też związana z organizowaną przez kapucynów Golgotą Młodych. Od tego roku będę się na niej zajmować zespołem muzycznym. Także koneksje z kapucynami mam i szczycę się tym.
„Ufam Tobie. Psalmy Dawidowe” to tytuł koncertu. Skąd pomysł na pisanie muzyki akurat do tekstu Księgi Psalmów?
To jest taki prezent od Pana Boga. Praca nad tym materiałem trwała długo, bo każdy z psalmów jest związany ze mną, z tym, co przeżywałam w danym okresie życia. Można by kolokwialnie powiedzieć, że każdy śpiewany teraz przeze mnie psalm został wcześniej „przegryziony”.
I w każdym pojawia się motyw ufności...
Dla mnie kwestia zaufania Bogu to szczególny wymiar psalmów. Na jaki psalm nie trafiam, jest tam o ufności! Niedawno obchodziliśmy Niedzielę Miłosierdzia Bożego, przyszły rok będzie Rokiem Miłosierdzia, a nam, wbrew pozorom, bardzo trudno jest ufać, bo ciągle wszystko chcemy kontrolować. A Pan Bóg mówi wyraźnie: ufaj!
Jeden utwór jest spokojny, liryczny, zaraz po nim psalm w bardziej dynamicznej aranżacji. Emocji tu tyle, ile w Księdze Psalmów.
Słowo Boże do każdego przemawia inaczej, ale nigdy się nie myli. Emocje, jakie słychać w muzyce, którą napisałam do tekstów psalmów są odzwierciedleniem stanów mojej duszy. Każdy jednak odbiera je pewnie inaczej, tak, jak sam czuje. Do mnie najbardziej przemawia w tych psalmach taka błogość i miłość.
Pierwsza była płyta „Grounded in love”. Psalmów jest 150. Planujesz napisać muzykę do wszystkich?
Księga Psalmów jest tak bogata, że nie wiem, czy można kiedyś przestać, choć na razie koncepcja jest taka, by płytę z psalmami, która niedługo się ukaże zamknąć w dwunastu utworach. Nigdy nie pisałam pamiętnika, jego rodzajem jest dla mnie muzyka. Na pierwszej płycie słychać jak szukałam odpowiedzi na najważniejsze pytania: gdzie jest Bóg, jak On działa, czy miłość jest możliwa i czym ona jest. Jej tytuł nawiązuje do fragmentu Listu do Efezjan, w którym jest mowa o zakorzenieniu się, ugruntowaniu w miłości. Teraz psalmy także są zapisem kawałka mojej historii, relacji z Panem Bogiem.
A plany na muzyczną przyszłość?
Przygotowujemy się do nagrania płyty z psalmami, a potem będą być może jakieś inne teksty biblijne. Wiem, że moim powołaniem w muzyce jest uwielbianie Pana Boga i ukazywanie Jego piękna i wspaniałości. On jest jedynym, dla którego warto pisać muzykę. A tak naprawdę to On sam ją piszę, o ile my za bardzo mu nie przeszkadzamy.