Choć w wakacje nie jeździ tu żaden autobus, mieszkańcy Dąbrówki na brak przyjezdnych nie narzekają. Od jakiegoś czasu ich Dąbrówka przyciąga rodziny z dziećmi, a nawet turystów z zagranicy. Wszystko się zmieniło, gdy we wsi powstały gospodarstwa edukacyjne.
Pani Kazia ma 85 lat. Od jakiegoś czasu tuż obok jej domu działa szkółka konna, a konie mieszkają w stodołach w jej gospodarstwie. - Nareszcie coś tu się dzieje - mówi starsza pani, która całe dnie spędza na ławeczce przed swą posesją.
Przed domem pani Kazi stoi kapliczka, przy której codziennie o godz. 15 zbiera się cała wieś, by wspólnie modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia.
- Dwa lata temu mieszkanka tej wsi zamówiła w Wąwolnicy Mszę św. w intencji pogodzenia się mieszkańców, bo bywało tu różnie - mówi Robert Niedziałek, inicjator małych rewolucji w Dąbrówce. - Dziś nie ma tu niesnasek. Ludzie starają się żyć w zgodzie i wspólnie działać na rzecz naszej miejscowości.
Tuż obok kapliczki jest sklep, w którym ani turysta, ani mieszkaniec nie kupi alkoholu. - Zależało nam, by ludzie, którzy tu przyjeżdżają z dziećmi czuli się bezpiecznie, żeby we wsi nie było pijaństwa - mówi Magda Niedziałek, właścicielka sklepu.
A dzieci we wsi rzeczywiście od jakiegoś czasu nie brakuje. Przyjeżdżają całymi grupami z wycieczką szkolną bądź przedszkolną.
- Chcieliśmy stworzyć takie miejsce, w którym każdy miałby co robić - tłumaczy pani Magda. Jej sklep to także galeria artystyczna, obok jest plac zabaw oraz miejsce na ognisko i grilla. W okolicznych gospodarstwach można kupić ekologiczne produkty, zwiedzić pasiekę i zobaczyć tradycyjne gospodarstwo rolne.
Z noclegiem też nie ma problemu. W gospodarstwie agroturystycznym Zaścianek Dąbrówka może się zatrzymać liczna rodzina. A w pobliskim skansenie oprócz zapomnianych już pojazdów i maszyn rolniczych, można zobaczyć przecudne wyroby ceramiczne, samemu przygotować domek dla owadów i pobawić się w Indian.
Tuż obok sklepu, który bez wątpienia jest sercem tej wsi znajduje się zwierzyniec "U Adama". Mieszkają tam kozy, kaczki i kury, ale na dzieciach największe wrażenie robi osiołek, mała ruda krówka Dąbrówka oraz baran św. Jakuba, który zamiast dwóch ma cztery rogi.
- Niektórzy nie mogą sobie tego wyobrazić, ale są dzieci mieszkające na wsi, które nigdy nie widziały kozy - przyznaje pani Magda.
O wsi, która przeżyła metamorfozę, już wkrótce w papierowym wydaniu lubelskiego GN.