Po wprowadzeniu płatnej obwodnicy, kierowcy ciężkich samochodów znów przeprawiają się przez miasto.
Przeszło 30 kilometrowa ekspresówka wraz z obwodnicą Lublina od węzła Jastków do węzła Lublin Felin w nocy z 29 na 30 czerwca dołączyła do systemu płatnych dróg viaTOLL w naszym rejonie. W zależności od masy pojazdu oraz klasy emisji spalin, kierowcy za przejazd obwodnicą muszą płacić od prawie 20 do przeszło 50 gr. za przejechany kilometr. W związku z tym ci, którzy mają do przebycia cały odcinek naszej ekspresówki, muszą wydać przeszło 35 zł.
Jak możemy zaobserwować na drogach w naszym mieście, wielu kierowcom to się nie podoba. Ewidentnie próbują zaoszczędzić tworząc korki i jednocześnie sami w tych korkach stojąc na głównych ulicach Lublina. Nie do końca rozumiem tę politykę oszczędności, bo posuwając się w żółwim tempie tak jak wczoraj na Spółdzielczości Pracy, cztery wielkie tiry przede mną na całej trasie, którą miały do przemierzenia w mieście, przypuszczalnie spaliły więcej paliwa, niż na ekspresówce.
Równocześnie kierowcy stracili czas, mocno nadszarpnęli stan sprzęgieł w swoich autach a jednemu nawet się oberwało od zirytowanego kierowcy opla corsy, próbującego wyprzedzić dużego zawalidrogę.
Zastanawia mnie jak cała sytuacja będzie wyglądała za półtora miesiąca, kiedy do szkół wrócą uczniowie i studenci i zasadniczo puste dziś ulice zaroją się od aut osobowych. Jak wtedy będzie wyglądała komunikacja w naszym mieście? Obawiam się, że może się to skończyć jednym wielkim korkiem w każdą stronę. Choć miasto zapewnia, że podejmuje działania coby tirów na głównych ulicach Lublina nie było, to jednak mieszkańcy uważają, że są to działania nie dość skuteczne, bo duże auta bojkotują płatną obwodnicę i jeżdżą im pod domami, a na głównych arteriach miasta tworzą korki. Czy dojdzie do impasu na początku września czas pokaże, ale można byłoby temu zapobiec stosując jednak bardziej rygorystyczne zakazy dla oszczędnych kierowców.