Mieli po kilka czy kilkanaście lat. Kiedy się zaczęła, nie rozumieli, co znaczy wojna. Szybko przekonali się, że ich świat runął, a młodość się skończyła. Świadkowie wydarzeń z 1939 roku dzielili się swoimi wspomnieniami i modlili za poległych.
Do kościoła garnizonowego w Lublinie, gdzie odbyła się Msza św. w rocznicę wybuchu II wojny światowej, przyszli świadkowie tamtych wydarzeń i młodzi ludzie.
- Kiedy patrzę na tych młodych ze sztandarami, szczególnie na harcerzy w mundurach, widzę siebie sprzed lat. Byłem dzieckiem, choć wydawało mi się, że jestem już prawie dorosły. Kiedy rodzice rozmawiali o wojnie, byli dumni z naszych żołnierzy i przekonani, że dadzą sobie radę z wrogiem. A ja myślałem sobie wtedy naiwnie, że jak wojna wybuchnie to zostanę żołnierzem, choć miałem dopiero 9 lat - opowiada pan Jerzy.
Wojna rzeczywiście wybuchła. Starszy brat Jerzego Władysław miał 17 lat i poszedł walczyć. Nie wrócił. Podobnie wielu jego kolegów. Wojna zabrała im nie tylko młodość, ale i niejednokrotnie życie.
W rocznicę wybuchu najkrwawszej wojny w historii, w Lublinie modlono się za poległych i walczących o Polskę, złożono kwiaty pod pomnikami żołnierzy i na ich grobach, w wielu szkołach zorganizowano spotkania z kombatantami.
Nasze miasto miało być miejscem schronienia dla polskiego rządu i obywateli z terenów Rzeczpospolitej objętych działaniami wojskowymi. 27 marca 1939 roku premier gen. Feliks Sławoj-Składkowski, wydał instrukcję w myśl której: „Jako siedziba dla Rządu na wypadek opuszczenia stolicy wyznaczony został rejon Lublina, obejmujący miasto Lublin wraz z okolicą w promieniu do 100 km”. Tym samym nie zakładano scenariusza, że rejon Lubelszczyzny zostanie objęty działaniami wojennymi, a co za tym idzie nie czyniono szczególnych przygotowań, by miasto jakoś zabezpieczyć.
W miarę spokojnie czuli się także mieszkańcy Lublina. We wrześniu 1939 roku miasto liczyło 122 tysiące mieszkańców.
W lipcu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zarządziło przegląd pomieszczeń, które mogłyby w czasie nalotów pełnić funkcję schronów. W wyniku przeprowadzonych przez Inspekcję Budowlaną oględzin wykazano, że jedynie 65 proc. mieszkańców może znaleźć schronienie w piwnicach domów, a około 6,8 proc. w schronach podwórzowych. Władze miasta podjęły więc decyzję o budowie rowów przeciwlotniczych.
Rowy miały być rozmieszczone w 58 miejscach, m.in. w Ogrodzie Saskim, przy ulicach: Długosza, Orlicz-Dreszera, przy rogu Lipowej i Okopowej, na Łęczyńskiej oraz w parku miejskim na Bronowicach. Łączna długość okopów miała wynosić 5300 m, co miało dawać schronienie dla ponad 10 tysięcy mieszkańców.
2 września miało miejsce pierwsze bombardowanie Lublina. Dwa tygodnie później do miasta wkroczyli Niemcy.