Ostatnio na profilach na facebooku pojawiły się nawet zdjęcia bramy obozu w Oświęcimiu z napisem: „imigranci zapraszamy”. Coraz trudniej czytać również komentarze pod artykułami na temat uchodźców i imigrantów, ale i same artykuły.
Najpierw szacunek
- Staramy się zmieniać rzeczywistość, w której żyjemy, obcując z cudzoziemcami czy z uchodźcami, bo w swojej pracy odwołujemy się do podstawowych wartości ludzkich. Dla nas najważniejszy jest szacunek do człowieka. Dziś potrzeba szybkiej reakcji, a nie myślenia i planowania strategicznego. Należy wyciągnąć rękę i coś zrobić – analizuje Wnuk.
Pierwszy krok
Zanim trafią do nas uchodźcy, należy się przygotować. Pod wieloma względami, ale to nie powinno być trudne. – Trzeba przygotować społeczności lokalne, w których będą osadzeni cudzoziemcy. Potrzeba edukacji i oddziaływania, budzenia świadomości społecznej - kim jest uchodźca. Trzeba przygotować mieszkańców, że to będą osoby, które być może mają inny kolor skóry, wyznają inną religię, mają inne zachowania kulturowe – wylicza J. Wnuk. – Realny człowiek, w realnej potrzebie nie może być nam obojętny. Przecież tak działają liczne organizacje, także Caritas na całym świecie idzie z pomocą do ludzi wyznających inną wiarę i wywodzących się z innej kultury. Powodem pomocy jest realna potrzeba osób potrzebujących. Tyle – konkluduje Wciseł.
To rola państwa
Oczywiście łatwo wyliczać poszczególne kroki i zadania, które należy podjąć wobec przyjęcia uchodźców. Ale kto ma się tym konkretnie zająć? Są przecież procedury. – To rola państwa - mówi Jacek Wnuk. – To w pierwszym rzędzie rola państwa, które powinno zaprosić do pomocy organizacje pozarządowe, by wsparły niektóre procesy. Bo urzędnik nie zmieni przecież mentalności ludzi i ich nastawienia do uchodźców. Poza tym należy ułatwić realizację procesów integracyjnych w lokalnych społecznościach. Przygotować liderów, którzy będą pracować z cudzoziemcami i wprowadzać ich w nowe środowisko do którego trafią. Rolą państwa jest także zabezpieczyć dach nad głową tym osobom, które wnioskują o nadanie im statusu uchodźcy – wyjaśnia.
Uchodźca na granicy
Pewnie wiele osób zastanawia się, jak wygląda przybycie uchodźców do konkretnego kraju i na jakich zasadach. Gdyby uchodźcy znaleźli się na naszej granicy i chcieli przybyć do naszego kraju, to po pierwsze musieliby się zgłosić do straży granicznej. – W straży granicznej proszą o status uchodźcy. Potem są zapraszani na przesłuchanie, pierwszy wywiad, w którym podają argumenty, dla których występują o nadanie statusu uchodźcy. Przy pomocy straży granicznej trafiają dalej, do ośrodka recepcyjnego, takich mamy dwa w Polsce. Stamtąd są kierowani do ośrodków pobytowych, które mogą sobie wybrać - o ile są wolne miejsca. Tam, w ramach procedury, oczekują na wydanie decyzji. Ta może być pozytywna, albo negatywna. W przypadku odmowy osoby powinny opuścić kraj, bądź są deportowane do kraju pochodzenia. Najczęściej się zdarza, że odwołują się od negatywnej decyzji lub legalizują swój pobyt za pomocą innych możliwości – wyjaśnia prezes Centrum Wolontariatu w Lublinie.
Wojna i obojętność
Przy tak dużej liczbie osób, które szturmują europejskie granice mogą się zdaniem dr. W. Wcisła znaleźć osoby, które korzystają z sytuacji by dostać się do Europy. Ale specjalista zwraca również uwagę na istotny wymiar całej sprawy, o którym zazwyczaj zapominamy. – Każda wojna powoduje nie tylko skutki społeczne, ale także ekonomiczne. Niszczone i bombardowane są szkoły, zakłady przemysłowe i wiele innych miejsc. Kraj staje się ruiną. Więc nie ma też w takiej sytuacji podstaw ekonomicznych do własnego utrzymania się na terenie ogarniętym konfliktem. Dlatego tu jest bardzo cienka granica, bo nawet jeśli ktoś nie ucieka w wyniku bezpośredniego zagrożenia życia – to ucieka ze względu na to, że zagrożony jest jego byt i byt jego rodziny.
Nie jesteśmy atrakcyjni
Zdaniem wielu ekspertów Polska nie jest atrakcyjna dla uchodźców. Nie tylko ze względów ekonomicznych. – Uchodźcy, którzy z Węgier uciekali do Niemiec nie chcieli kierować się do Polski. Zapytani przez dziennikarza dlaczego nie chcą do Polski, odpowiadali, że nikogo tam nie znają, a inni nawet nie wiedziała gdzie jest Polska – mówi Wciseł.
Błąd Francuzów
Często w debacie na temat uchodźców i imigrantów pada argument dotyczący krajów zachodniej Europy, które nie radzą sobie z obcokrajowcami. Jednak należy dodać, że polityka francuska czy brytyjska nie była doskonała w tym zakresie. - Błędem krajów zachodnich było gettyzowanie uchodźców oraz imigrantów, wrzucając ich do jakiejś małej społeczności, która z czasem musiała wybuchnąć ze względu na nastroje społeczne. Kiedy skończył się „socjal” - nie było programów aktywizujących zmuszających do nauki języka, do podjęcia pracy i zaangażowania w lokalną społeczność oraz brania aktywnego udziału w życiu społecznym i politycznym. Błędem było tolerowanie zachowań agresywnych i nieodpowiedzialnych ze strony uchodźców, to moi zdaniem spowodowało obecne zamieszanie – analizuje Wnuk. Zdaniem W. Wcisła błędem było również zostawianie zbyt dużej przestrzeni uchodźcom do możliwości pełnego decydowania o sobie. Nie wdrażano ich w społeczeństwo. Trzeba mówić konkretnie: zapraszamy, ale jasno stawiamy nasze wymagania – tłumaczy.
Rany psychiczne oraz lęk
Specjaliści podkreślają przy tym, że konieczna jest dobra integracja, dzięki której można uniknąć wielu problemów po obu stronach. - Integracja dokonuje się zawsze w lokalnym środowisku, w małej grupie, we wspólnocie osób – tam, gdzie człowiek ma możliwość interakcji z kimś, wzajemnego poznania. Interakcja wymaga też aktywności ze strony cudzoziemca, żeby on był zmobilizowany i zaangażowany. Warto podkreślić przy tej okazji, że integracja na samym początku jest niezwykle trudnym procesem. Najpierw ze względu na szok kulturowy i często traumę, związaną z powodem, dla którego ktoś ucieka. Od strony psychologicznej nie jest to sytuacja łatwa do wyprowadzenia. Dlatego istnieje w wielu przypadkach syndrom wyparcia pewnych zachowań i sytuacji. Wiele osób ma problem związany z zaburzeniami snu, z realnym myśleniem, z brakiem perspektywy przyszłości na kilka lat. Trzeba wiedzieć, że mamy do czynienia podczas tych pierwszych kroków integracji z człowiekiem niezwykle poranionym i nie mającym pełni siły psychicznej. Dlatego musimy wiedzieć, że pierwsze kroki bywają bardzo trudne i, że nie wszystko będzie tak jak my to sobie wyobrażamy – podsumowuje Jacek Wnuk.