Lubelszczyzna nie jest atrakcyjna dla uchodźców, ale i tak jesteśmy przygotowani na przyjęcie kilkuset uciekinierów - zapewniał podczas konferencji prasowej wojewoda lubelski Wojciech Wilk.
Problem uchodźców na Lubelszczyźnie nie jest tematem nowym. W 2014 roku nasz region przygotowywał się do przyjęcia fali uchodźców z Ukrainy.
Scenariusz masowego przekraczania granicy z Polską nie sprawdził się, ale na wszelki wypadek zostały wypracowane odpowiednie procedury i przygotowane miejsca, gdzie ewentualnie można by przyjąć uciekających z kraju ogarniętego wojną.
- Te same zasady obowiązują także dziś. Jesteśmy po posiedzeniu sztabu kryzysowego podczas, którego raz jeszcze przyjrzeliśmy się różnym wariantom. Gdyby zaszła jakaś nadzwyczajna sytuacja możemy przyjąć kilkaset osób, ale z tego co obserwujemy, uchodźcy nie są zainteresowani pobytem w naszym regionie - przekonuje wojewoda.
Prawdą jest jednak, że liczba osób, które przekraczają granice z Polską, starając się o status uchodźcy na terenie województwa lubelskiego, znacznie wzrosła w stosunku do ubiegłego roku. Przez cały 2014 rok wynosiła ona 3416 osób, gdy do końca lipca tego roku już o status uchodźcy po przekroczeniu granicy na "naszym" odcinku wystąpiło 3036 osób. Są to głównie obywatele z byłych krajów ZSRR, głównie Czeczeni, Ukraińcy i Białorusini.
Na terenie województwa znajdują się cztery ośrodki dla uchodźców: w Bezwoli, Łukowie, Białej Podlaskiej i Horbowie. Przebywa tam łącznie około 700 osób. - Oznacza to, że dysponujemy kilkudziesięcioma miejscami, nie sądzę jednak by były w najbliższym czasie wykorzystane - zapewnia Wojciech Wilk.
W sytuacji kryzysowej, gdyby jednak narzucono Polsce przyjęcie dużej liczby uchodźców, na Lubelszczyźnie można stworzyć nowe ośrodki w Szczebrzeszynie, Lubyczy Królewskiej, Białej Podlaskiej i Klemensowicach. Łącznie kilkaset miejsc. Uchodźców umieszczono by w byłych bursach szkolnych czy internatach. Wyjątkiem są Klementowice, gdzie trzeba by oddać zabytkowy pałac. - To jednak musiałaby być bardzo wyjątkowa sytuacja - zaznacza wojewoda.
Uspokaja też, że żeby dany ośrodek mógł funkcjonować, zgodę muszą wyrazić lokalne władze przy poparciu swego społeczeństwa. Na gminach też nie spoczywałby obowiązek utrzymania przebywających tam ewentualnie uchodźców.