Jan miał 13 lat, kiedy do ich mieszkania weszli Niemcy. Zabrali ojca, starszych braci i wywieźli, by rozstrzelać. Po ojcu, prof. Romanie Longchamps de Bérier, zostały pamiątki, które właśnie otrzymał KUL.
Roman Longchamps de Bérier był profesorem Uniwersytetu Lwowskiego, kiedy jednak w Lublinie powstał katolicki uniwersytet, zgodził się przyjeżdżać z wykładami z prawa. Dla uczelni to był ogromny zysk, bo profesor był wybitnym prawnikiem, członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej. Uczelnia zapewniała bryczkę, która czekała na dworcu, oraz zakwaterowanie w pokoju gościnnym wraz z zaświadczeniem o pracy na KUL, na podstawie którego mógł nabywać bilety kolejowe „bez oczekiwania w kolejce”. Przyjeżdżał ze Lwowa na KUL aż do wybuchu wojny. Jego zajęcia cieszyły się ogromną popularnością, a prace naukowe służyły powstawaniu ustaw prawnych w odrodzonej Rzeczypospolitej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.