Coraz trudniej wyobrazić nam sobie życie bez smartfona i ulubionych aplikacji. Teraz do ich grona dołącza nowa, przeznaczona specjalnie dla Lublinian.
Drogą do edukacji obywatelskiej jest zabawa – przekonują autorzy aplikacji Lubel up, która pomyślnie przeszła testy i już za chwilę będzie do pobrania na telefony i tablety. Aplikacja, nad którą prace trwały zaledwie kilka miesięcy, wykorzystuje narzędzie, jakim jest geolokalizacja. – Dzięki temu jesteśmy w stanie sprawdzić za pośrednictwem internetu, gdzie znajduje się właściciel smartfona bądź tabletu – wyjaśnia Jakub Barański z fundacji Team Teatrikon, która we współpracy z firmą Pixel Frog przygotowała aplikację. Geolokalizacja wykorzystywana jest ostatnimi czasy coraz częściej zarówno do gier, jak i do aplikacji właśnie. Najpopularniejszą na świecie aplikacją z wykorzystaniem geolokalizacji jest amerykański Foursquare. Lubel up również bazuje na tym narzędziu, proponując ciekawe mechanizmy związane z grami, by nadać życiu lublinian kolorów.
– Chodzi o to, by sprawić ludziom frajdę przy wykonywaniu przez nich prostych, ale nierzadko nudnych czynności – mówi J. Barański. – Bardzo często wiele osób musi załatwiać różne sprawy w urzędach. Ci ludzie nie mają motywacji, by stać w kolejkach, ani tym bardziej, by dbać o swoje sprawy – zauważa. – My chcemy wciągnąć mieszkańców naszego miasta w grę, w której za wizytę w takim, być może nielubianym, miejscu dostawaliby punkty, mogliby konkurować z innymi, a później odbierać nagrody – opowiada.
Pomysł na ruch
Twórcy aplikacji przekonują, że Lubel up może skłonić ludzi do odwiedzania miejsc, w których mogliby się obywatelsko udzielać. – Przy bliższym poznaniu tych punktów może się okazać, że jest wiele powodów, by odwiedzać biura obsługi mieszkańców, rady dzielnic czy właśnie urzędy, choćby po to, by zgłaszać swoje problemy i uwagi – zauważa Barański. Wśród punktów w aplikacji są także miejsca związane z działalnością kulturalną, jak muzea, biblioteki, teatry. Inicjatorzy Lubel up uważają, że wielu mieszkańców nie ma motywacji, by szukać jakichś wydarzeń kulturalnych w Lublinie, bo albo nie są one dość ciekawie przedstawiane, albo po prostu informacje o nich nie docierają do odbiorców. – Mamy nadzieję, że ta gra pozwoli odkryć nowe formy aktywności w Lublinie – podkreślają twórcy Lubel up. Pierwsza edycja gry potrwa około miesiąca i jest tzw. wersją demo. – Będziemy sprawdzać, na ile uda nam się wprowadzić rozwiązania w niej przygotowane i jakie będzie zainteresowanie – informuje Barański. – Jeśli wszystko pójdzie dobrze, już na początku roku zostanie wprowadzona rozszerzona edycja, która potrwa dłużej i pokaże więcej interesujących wydarzeń w mieście.
Zabawa z nagrodami
Żeby włączyć się do gry, wystarczy ściągnąć aplikację, zalogować się i zdobywać punkty za konkretne proponowane aktywności. Aplikacja sprawdzi, gdzie znajduje się dany użytkownik, i po zalogowaniu doliczy nam konkretne punkty. Będziemy mogli też na bieżąco obserwować swoje poczynania na tle innych graczy. Dla niektórych aplikacja będzie formą nagradzania za czynności, które i tak bardzo często wykonują. Tych lublinian twórcy aplikacji chcą zachęcić, by robili to częściej, a innych – wyciągnąć z domu i pokazać, że miasto jest atrakcyjne. Poza zadaniami polegającymi na odwiedzaniu konkretnych miejsc w naszym mieście na graczy czekają też proste quizy dotyczące Lublina. – Choć wydaje się, że dziś z aplikacji korzystają głównie młodzi, ja sama chętnie wezmę udział w grze – mówi pani Krystyna Śledź, która od dwóch lat jest na emeryturze. – Uważam, że to bardzo fajny pomysł, by ruszyć z domu takich ludzi jak ja. No a poza tym to też forma nauki – zauważa. W trakcie trwania pierwszej edycji na bieżąco będą rozdawane drobne nagrody za aktywność graczy. Natomiast najlepsze osoby w poszczególnych kategoriach, np. związanych z kulturą czy edukacją obywatelską, zostaną uhonorowane podczas uroczystej gali w grudniu nagrodami rzeczowymi, których wartość to ok. 9 tys. zł. Cały projekt finansowy jest z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich przy współpracy z gminą Lublin.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się