W 2015 r. w ramach pomocy społecznej wsparcie uzyskało 9.871 rodzin z Lublina, co przełożyło się na 20.130 osób żyjących w tych rodzinach. To całkiem spore miasteczko. A przecież do problemu biedy i jej dziedziczenia dochodzi przemoc. Czy komuś uda się poprawić tę trudną sytuację?
To temat idealny na Wielki Post. Zwłaszcza w kontekście słów papieża Franciszka, który mówi o „globalizacji obojętności”, zachęcając wierzących i ludzi dobrej woli do tego, by w okresie czterdziestodniowego postu zainteresować się sprawami sąsiadów i osób potrzebujących w naszym otoczeniu.
Biskup Rzymu podkreśla, że osobiste wyrzeczenia niewiele znaczą, jeśli nie postanowimy zmienić naszego myślenia tak, aby drugi człowiek stał się dla nas zauważalny.
Warto więc zwrócić uwagę na projekt „Społecznej lodówki” stowarzyszenia „Agape” w Lublinie.
Chodzi w nim o natychmiastową pomoc osobom, zwłaszcza matkom samotnie wychowującym dzieci – które na dodatek stały się ofiarami przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej. Pomoc ze strony ośrodków pomocy społecznej nie dokonuje się natychmiast – bo potrzeba czasu na wdrożenie procedur. Gdy jednak te kobiety zgłoszą się do ośrodka przy ul. Bernardyńskiej w Lublinie – dobrze, aby lodówka była zapełniona. Bo jeść chce się każdego dnia. Samo wsparcie prawnika i psychologa nie wystarczy.
– Chcemy żeby ta żywność trafiała do osób w szczególnie trudnym położeniu. Bardzo często trafiają tu ludzie, którzy nagle znaleźli się w beznadziejnej sytuacji. Aby otrzymać pomoc z opieki społecznej należy przejść procedury, które trwają, a pomocy potrzeba natychmiast – mówi Teresa Czechowska, pracownik socjalny przy stowarzyszeniu „Agape”.
T. Czechowska ma również uprawnienia do pracy z ofiarami przemocy. – Na każdym dyżurze zgłaszają się osoby, którym według mojej oceny mogłabym zaproponować żywność z tej lodówki. Są to osoby pracujące, oszukiwane przez pracodawców, nie otrzymujące wynagrodzenia na czas. Są to kobiety, które samotnie wychowują dzieci, a nie otrzymują alimentów. Przy zasiłku z MOPR ciężko utrzymać siebie i dzieci. One walczą o pracę, o żłobek lub przedszkole dla dzieci, na jedzenie często im brakuje – wyjaśnia. Do stowarzyszenia zgłaszają się także ludzie, którzy duże pieniądze wydają na leki. Mają do wyboru kupić żywność - albo leki.
– Przygotowaliśmy lodówkę, która czeka na zapełnienie. W wielu miastach pojawiły się takie pomysły, ale jeszcze nigdzie nie udało się tego projektu zrealizować. Z lodówki może skorzystać każdy, ten dający i potrzebujący. Jednak ze względu na obowiązujące prawo, w lodówce społecznej przy ul. Bernardyńskiej 5, będą mogły znaleźć się tylko produkty wcześniej zakupione w sklepie, z odpowiednią datą ważności i zapakowane – mówi Anna Łoś, członek zarządu stowarzyszenia „Agape”.
W Lublinie to pierwsze tego typu przedsięwzięcie. Akcja została zapożyczona z Hiszpanii. Tam, do lodówki można włożyć żywność, która mogłaby się zmarnować w domach czy restauracjach. Korzystają z niej potrzebujący. Otwierają ustawioną na ulicy lodówkę, biorą jedzenie, które ktoś wcześniej włożył, zamykają lodówkę. Tyle. Przy ul. Bernardyńskiej 5, w siedzibie katolickiego stowarzyszenia „Agape”, lodówka już działa. Teraz czeka na zapełnienie. Żywność można przynosić codziennie.