- Obserwując zaangażowanie różnych osób, grup czy parafii, mogę powiedzieć, że jedni robią wszystko, żeby się włączyć, inni - żeby się wyłączyć - ocenia Aleksandra Dyjak.
Zanim pojadą do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży i spotkanie z papieżem Franciszkiem, przyjadą na kilka ważnych dni do Lublina oraz innych miast archidiecezji. Mowa o sporej grupie Belgów i Francuzów, Hiszpanów i Brazylijczyków, Argentyńczyków, Filipińczyków, Amerykanów, Włochów, Ukraińców i Niemców.
Przedstawiciele tych krajów świadomie wybrali archidiecezję lubelską, aby przeżywać w niej etap diecezjalny Światowych Dni Młodzieży. Czy jesteśmy na dobrej drodze z przygotowaniami? Mówi się o tym, że brakuje wolontariuszy, zaangażowania parafii, samych duszpasterzy i młodzieży. Już zgłosiło się 3,5 tys. uczestników z zagranicy, a wiadomo, że przyjedzie prawdopodobnie 6 tys. osób.
Aleksandra Dyjak na co dzień jest rzecznikiem ŚDM archidiecezji lubelskiej, zawodowo jest rzecznikiem prasowym Urzędu Miasta w Świdniku. Agnieszka Styczeń jest lekarzem i pracuje w klinice kardiologii, a w sztabie ŚDM jest koordynatorem działu tłumaczeń i współpracy z zagranicą. Obie uważają, że potrzeba większego zaangażowania - i ze strony wolontariuszy, i duszpasterzy.
- Jako osoba wierząca, nie wyobrażam sobie, aby przejść obok tego wydarzenia obojętnie. Mamy już marzec, a przed nami dużo pracy. Obserwując zaangażowanie różnych osób, grup czy parafii, mogę powiedzieć, że jedni robią wszystko, żeby się włączyć, inni - żeby się wyłączyć - ocenia A. Dyjak. Z kolei A. Styczeń uważa, że potrzeba większego niż obecnie zaangażowania niektórych parafii. - Korzeniem całej inicjatywy są właśnie parafie - podkreśla.
A. Styczeń pochodzi z diecezji tarnowskiej i upiera się, że liczby są ważne nawet w przestrzeni duszpasterskiej, bo mówią same za siebie. - Gdy w Lublinie organizowaliśmy diecezjalny dzień skupienia, przyszło 50 osób, a w diecezji tarnowskiej było ponad 5 tys. Przecież liczby nie biorą się z powietrza. A może nasz sposób promocji i dotarcia do parafii jest niewłaściwy? - zastanawia się. Twierdzi, że obecnie podstawą jest zorganizowanie sztabów parafialnych tam, gdzie ich jeszcze nie ma.
Zdaniem przedstawicielek sztabu ŚDM AL, nie powinniśmy się wzbraniać przed zaproszeniem pielgrzymów do naszych domów. - To może być doświadczenie życia i niezwykła przygoda wiary, niezwykła szansa, by zobaczyć, że ludzie z całego świata wierzą w tego samego Boga. Pielgrzymi nie oczekują ekskluzywnych warunków, wystarczy im kawałek podłogi - wyjaśniają.
Pełna wersja artykułu w najnowszym papierowym wydaniu lubelskiego „Gościa Niedzielnego” nr 11 na 13 marca.