Tym razem „kibice” lokalnego klubu piłkarskiego postanowili znak Polski Walczącej złączyć w jedno z nazwą ich jakże walecznego klubu. Fantastyczne, prawda? Tylko proszę nie mówić, że to wraca moda na… patriotyzm.
Wygląda na to, że współczesny tłum, a może raczej postnowoczesny tłum – skoncentrowany jest na problemie, który aktualnie rozpala opinię publiczną. Zazwyczaj jednak nie chodzi o zagadnienia złożone, ale o te proste, które ten jeszcze bardziej upraszcza, bo potrzeba wspólnego mianownika ze względu na różnorodność tych, którzy tworzą postnowoczesny tłum.
Na darmo jednak szukać aktywnej działalności ramię w ramie tych, którzy tworzą ową dziwaczną „wspólnotę”. To w pewnym sensie „złożona” forma atomizacji, która walczy w oparciu o jeden tylko zestaw symboli. Symbole te również zostały uproszczone i dostosowane do stylu i sposobu walki. A nie jest ona wyszukana, jednak uważana za coś niezwykle atrakcyjnego.
To, co robimy i to, co mówimy, oraz to, czego nie robimy - będzie miało swoje określone skutki w przyszłości. A sama przynależność do jakiejś określonej grupy nie decyduje o tym, że mamy rację. Głośniejszy krzyk nie oznacza słuszności. Większa liczba zwolenników nie przesądza o nieomylności. Bo nawet autorytetu moralnego można użyć do celów daleko niemoralnych i uśpić czujność tych, którzy byli gotowi czuwać całą noc.
Jürgen Habermas mówi o tzw. upowszechnionej wzajemności, o odpowiedzialności za podejmowane role. O ile chodzi mu o odpowiedzialność w kontekście rozwoju technologicznego to równie dobrze można jego postulaty przenieść na życie społeczne.
Nie wolno spać, gdy pewne istotne symbole ktoś chce sprowadzić do banału, pokazując w ten sposób absurdalność codzienności.
Ulica Gabriela Narutowicza w Lublinie została naznaczona działaniem w oparciu o filozofię postnowoczesnego tłumu. Może ktoś powie, że to nic, ot taka drobnostka. Nie, nie. Tym razem „kibice” lokalnego klubu piłkarskiego postanowili znak Polski Walczącej złączyć w jedno z nazwą ich jakże walecznego klubu. Fantastyczne, prawda? Tylko proszę nie mówić, że to wraca moda na… patriotyzm.