- Mam czasem poczucie, że środowisko artystyczne w Polsce w ostatnich latach bardzo mocno poszło w stronę „sztuki dla sztuki”, wewnątrzśrodowiskowych deliberacji, hermetycznych i nieistotnych dla społeczeństwa – mówi Grzegorz Reske, kurator 21. Festiwalu Konfrontacje Teatralne.
Ks. Rafał Pastwa: Czym są Konfrontacje Teatralne?
Grzegorz Reske: Są kontynuacją pomysłu twórców teatralnych, którzy już w latach 70-tych działali w Chatce Żaka. Organizowali wtedy „Konfrontacje Młodego Teatru”. Tak jak wtedy, tak i nam dziś, chodzi o możliwość spotkania różnych nurtów i sposobów opowiadania ze sceny o świecie. Ale tą tytułową konfrontację rozumiemy jako rozmowę - czasem burzliwy, ale jednak dialog. Dlatego jakiś czas temu zrezygnowaliśmy z angielskiego tłumaczenia nazwy festiwalu, bo „confrontations” w tradycji anglosaskiej ma jednak zbyt agresywny wydźwięk.
Ma to być festiwal wielowarstwowy. Co to znaczy?
Chcemy robić festiwal który będzie pokazywał lubelskiej publiczności, dodajmy, w Lublinie niezwykle w teatr bogatym, takie nurty, których na co dzień tu nie ma. To może być także inspirujące dla lubelskich twórców. Oczywiście festiwal ma też wymiar „branżowy” - w tym roku spotykamy w programie spektakle najmłodszego pokolenia polskich twórców - oni sami zwrócili się do nas z prośbą, że chcą w Lublinie zostać kilka dni dłużej, bo co prawda śledzą na bieżąco swoje kolejne projekty, ale zabiegani na co dzień i skupieni na swoich działaniach nie mają czasu ani przestrzeni aby się w większym gronie spotkać i pogadać - to też jest rola festiwalu - dać twórcom ten dar spotkania
Czyli z jednej strony mamy dziś do czynienia z atomizacją w kulturze, a z drugiej jawi się ona jako chaotyczna turbina. Do czego dąży współczesny teatr i czy jest coś stałego, na czym opiera się jego przekaz?
To co nas najbardziej interesuje, mnie i Martę Keil, z którą od czterech lat tworzymy program festiwalu, kontynuując też zamysł Janusza Opryńskiego - to jest rodzaj sztuki, który z jednej strony zakotwiczony jest w wielkiej tradycji dramatu greckiego, a z drugiej strony w jakiś sposób przyjmuje patronat tego symbolicznego Stańczyka - a ogólniej królewskiego trefnisia. Trzeba pamiętać, że największy rozkwit sztuki teatru w antycznej Grecji, przypadł na czas, kiedy ta wielka cywilizacja zaczęła chylić się ku upadkowi - teatr miał dać katharsis - ale to było katharsis poprzez zrozumienie sensu tego, co się w życiu społecznym, w życiu politycznym tej wspólnoty dzieje. Z kolei rolą błazna na dworze było, często w bardzo „niski” sposób, wytknięcie władcy błędów - pokazanie co idzie nie tak.
A co z drugą stroną medalu?
Mam czasem poczucie, że środowisko artystyczne w Polsce, w ostatnich latach oderwało się od tych idei, że bardzo mocno poszło w stronę „sztuki dla sztuki”, wewnątrzśrodowiskowych deliberacji, hermetycznych i nieistotnych dla społeczeństwa. Publiczna kultura nie może być nastawiona na produkcję rozrywki.
Do konfrontacji w Lublinie jednak dochodzi…
Na festiwalu pojawiają się teatry repertuarowe, które są instytucjami, a z drugiej strony jest cały ruch teatru niezależnego, projektów i sztuk performatywnych. Są projekty na pograniczu teatru i muzyki, ale nie ma nic wspólnego z musicalem. Stwierdziliśmy również, że w Lublinie jest coraz mocniejszy nurt reżyserów filmów dokumentalnych: od lat Grzegorz Linkowski, Natasza Ziółkowska-Kurczuk, ale teraz jest również Anna Duda-Ziętek i Paweł Brożek. Dlatego filmy lokalnych twórców również zostaną zaprezentowane w ramach festiwalu.
Obszerna rozmowa z Grzegorzem Reske ukaże się w kolejnym numerze lubelskiego „Gościa Niedzielnego”.
21. Festiwal Konfrontacje Teatralne w Lublinie odbędzie się od 6 do 15 października 2016 r. w pomieszczeniach Centrum Kultury w Lublinie, Centrum Spotkania Kultur i Galerii Labirynt. Szczegółowy program festiwalu niebawem także na www.lublin.gosc.pl