Ustanowiony w słusznej sprawie, by uczcić wielkiego Polaka XX wieku. Dzień papieski miał być hołdem oddawanym Janowi Pawłowi II, czy tak rzeczywiście jest?
Przygotowując tekst o Dniu Papieskim musiałam się sporo natrudzić, by napisać coś więcej niż to, że będą zbierane datki do puszek na stypendia dla uczącej się młodzieży. W naszej diecezji, poza Puławami, gdzie ten dzień jest rzeczywiście wielkim świętem rozłożonym nawet na kilka dni, trudno było znaleźć jakieś działania, które rzeczywiście byłyby hołdem dla „największego autorytetu XX wieku, człowieka, który sięgając do źródeł chrześcijaństwa, uczył nas solidarności, odwagi i pokory”, jak napisano w uchwale sejmowej ustanawiającej w Polsce świętowanie Dnia Papieskiego.
Nie to, że zupełnie nic nie ma, bo i owszem będzie koncert jak co roku, a nawet w jednej parafii piknik. Na KUL pokażą film o papieżu. To byłoby na tyle.
Zastanawia mnie tylko, co z tych wydarzeń dotrze do młodzieży, która nie pamięta zbyt dobrze lub wcale czasów Jana Pawła II. Nie uczestniczyła w entuzjazmie, jaki towarzyszył Polakom podczas papieskich pielgrzymek do Ojczyzny i o Janie Pawle II wie tyle, że wielkim Polakiem był. By oddać sprawiedliwość, że nie wszędzie tak jest, muszę przywołać papieskie szkoły, których w naszej diecezji mamy kilka. Tam rzeczywiście postać Karola Wojtyły jest znana, a Dzień Papieski obchodzony uroczyście, ale te szkoły można zliczyć na palcach u rąk.
Im więcej czasu mija od odejścia Jana Pawła II, mam wrażenie, że dzień jemu poświęcony, nieco oklapł. Może to naturalna kolej rzeczy? Nie chodzi o to, że krytykuję, tak tylko dzielę się przemyśleniami, że może warto się trochę wysilić...