Nowy prezes IPN w Lublinie mówi o patriotach i patriotyzmie, polityce historycznej i o tym, że bohater książkowy nigdy nie zastąpi bohatera życiowego.
Zapytany o podnoszoną przez niektóre środowiska potrzebę reinterpretacji niektórych faktów historycznych, dr hab. Dariusz Magier, nowy dyrektor IPN w Lublinie, odpowiada, że nie możemy uciec od zjawiska polityki historycznej państwa skierowanej na zewnątrz, jak i do jego wnętrza. – To wszystko po to, by móc rywalizować z polityką historyczną prowadzoną przez inne państwa. Jeśli byśmy tego nie robili, to pozostałoby przyjmowanie tego, co proponują w tym zakresie ościenne kraje – wyjaśnia.
Dodaje również, że w kwestii spraw wewnętrznych proces reinterpretacji historii trwa od 1990 r. – Dzieje się to z różnym natężeniem. Ale, moim zdaniem, obecnie nie ma już potrzeby aż tak głębokiej reinterpretacji. Zasadnicze sprawy zostały już sprostowane. Oczywiście chodzi tu o kwestię ostatecznej dekomunizacji przestrzeni publicznej, żeby młody człowiek dostawał jasny przekaz, co to znaczy być Polakiem, kto w naszej historii był patriotą, a kto zdrajcą – wyjaśnia D. Magier.
Wielu publicystów, historyków czy przedstawicieli niektórych środowisk zastanawia się nad falą popularyzacji i zachwytu żołnierzami wyklętymi lub żołnierzami niezłomnymi wśród młodego pokolenia. Sugeruje się niekiedy przy tej okazji zwrócenie uwagi na tych bohaterów, którzy swoją pracą naukową, działalnością kulturalną, artystyczną czy codzienną, zwyczajną i żmudną pracą sprawili, że Polska przetrwała. Dla Dariusza Magiera ta popularność żołnierzy wyklętych wynika z naturalnych procesów. – Przez 50 lat PRL-u pewne fakty były skrywane, a jeśli się mówiło o tych ludziach – to tylko źle. Nie byłoby pewnie takiego nagłego wybuchu popularności, gdyby te kwestie były od początku przekazywane zgodnie z rzeczywistością i prawdą historyczną. Po drugie uważam, że po tych „pięciu minutach” dla żołnierzy wyklętych, przyjdzie czas i dla pozytywistów – tak ich nazwijmy – którzy nie walczyli z bronią w ręku, ale swoim codziennym życiem stawiali czoła reżimowi komunistycznemu – precyzuje.
Nowy szef lubelskiej placówki podkreśla również konieczność prowadzenia rzetelnych badań. – Należy oddzielić kwestie naukowe od popularyzatorskich. W badaniach naukowych polityka historyczna ma mniejsze znaczenie, bo nie powinna ograniczać wolności naukowców. Dopiero na podstawie efektów ich badań można przekładać je na ich popularyzację w społeczeństwie. Nigdy odwrotnie. Oczywiście historia wielokroć padała w przeszłości ofiarą polityki – mówi.
– Patriotyzm nie może być tylko regułką w książce czy na lekcji. Jeśli rodzice, nauczyciele czy wychowawcy, ale i inne osoby nie pokażą własnym przykładem, co to znaczy być patriotą, co to znaczy być przyzwoitym człowiekiem, to żaden program i żaden nauczyciel uczniów i młodzieży tego nie nauczy. Bohater książkowy nie zastąpi bohaterów życia codziennego – konkluduje dyrektor lubelskiego IPN.