Powoli kończą przygotowania do wielkiego przedsięwzięcia. Już 7 stycznia kolędnicy misyjni kolejny raz wyruszą z Dobrą Nowiną do wielu domów.
Kolędnicy ze Szkoły Podstawowej Sióstr Urszulanek reprezentują najliczniejsze koło misyjne w Lublinie. – Spotykamy się raz w tygodniu. Dzieci jest przeszło 80 – mówi s. Urszula Kupczyk, katechetka i jednocześnie opiekunka koła. – Wiele z nich, szczególnie tych najmłodszych, już od pierwszej klasy marzy, by kolędować. Na razie jednak muszą poczekać na swoją kolej, bo to wbrew pozorom spory wysiłek.
Przygotowania do świątecznego kolędowania w szkole urszulanek rozpoczynają się już we wrześniu. – My nie możemy się doczekać tego czasu – mówią młodzi kolędnicy. – W tym roku szkolnym w zasadzie od początku uczymy się o Tajlandii, o panującej tam sytuacji. Wielu ludziom wydaje się, że Tajlandia to bogaty kraj, a tam jest mnóstwo tzw. niewidzialnych dzieci, które nie mają dowodów osobistych, nie mogą chodzić do szkoły ani korzystać z pomocy lekarza – opowiada z przejęciem Mikołaj z czwartej klasy, który w tym roku będzie kolędował już po raz drugi.
Kolędowanie to wyzwanie, bo wymaga nie tylko dobrej kondycji (trzeba się dużo nachodzić), ale także poświęcenia. Mali kolędnicy przekonują jednak, że warto ofiarować swój czas i modlitwę. – Dla nas nie jest najważniejsze, by nazbierać jak najwięcej pieniędzy – mówią bardzo poważnie jak na swoje 10–11 lat. – Chcemy głosić ludziom, że Pan Jezus naprawdę się narodził, i prosić tych, do których przychodzimy, także o modlitwę za dzieci, które jej potrzebują. W tym roku za dzieci z Tajlandii
– podkreślają zgodnie.
Choć kolędnicy misyjni wiedzą, że ich działanie to konkretna pomoc dla innych, to jednak mają też świadomość, że sami na tym korzystają. – Kolędowanie daje nam radość, możemy się uczyć myślenia nie tylko o sobie, ale także o innych – mówi Jadzia. – A przy okazji chcemy też powiedzieć innym dzieciom, że święta Bożego Narodzenia to nie tylko prezenty i jedzenie, że obok nas żyją też biedni ludzie, że nie można myśleć wyłącznie o sobie – zauważa Mateusz. – Chcielibyśmy też zachęcić wszystkich do wstania z kanapy i dzielenia się z innymi prawdziwą radością z tego, że narodził się nam Pan Jezus – dodaje drugi Mateusz.