Planiści przypuszczają, że za jakieś 20–30 lat Bełżyce znajdą się w sytuacji podobnej do Konopnicy, czyli staną się przedmieściami Lublina. Już dziś jednak stają się atrakcyjnym miejscem.
Bełżyce są coraz bardziej doceniane nie tylko przez wieloletnich mieszkańców, ale i przez nowych, których w ostatnim czasie systematycznie przybywa. – Trudno może powiedzieć, że mamy w Bełżycach boom budowlany, ale rzeczywiście ostatnie kilka lat to przyrost liczby mieszkańców w naszym mieście – mówi Ryszard Góra, burmistrz Bełżyc. Słowa burmistrza potwierdza Joanna Kowalik, która w tym roku planuje tam wybudować dom.
– Mam rodzinę w Bełżycach, którą często odwiedzamy i doświadczamy tego, jak dobrze żyje się w małym miasteczku. Od kiedy wyremontowano drogę do Lublina, przejazd między Bełżycami a Lublinem zajmuje niecałe 15 minut, a teraz, kiedy otwarto obwodnicę Lublina, omija się też ewentualne korki. Pomyśleliśmy z mężem, że więcej czasu zajmuje nam dojazd z Czechowa, gdzie mieszkamy, na Węglin do pracy niż podróż z Bełżyc do Lublina. Poza tym ceny działek w Bełżycach są tak konkurencyjne w porównaniu z Lublinem, że postanowiliśmy się przeprowadzić – mówi pani Joanna.
Trudne decyzje
Zalet małego miasta jest dużo więcej, choć oczywiście są i mankamenty. – Pewnie nie ma idealnego miejsca, ale staramy się, by Bełżyce były rzeczywiście miastem dobrym do życia, przyjaznym dla mieszkańców i atrakcyjnym turystycznie. Wszystkiego nie da się zrobić od razu, ale od kilku lat krok po kroku podejmujemy kolejne inwestycje – zapewnia burmistrz. Niektórych nie widać gołym okiem, ale są niezbędne do komfortu życia. Należała do nich m. in. budowa sieci wodno-kanalizacyjnej, którą wykonano w ostatnim czasie. – To był wielki projekt wart kilkaset tysięcy. Decyzja nie była łatwa, bo równocześnie rozważaliśmy rewitalizację, która miała objąć remont pięknego zabytkowego kościoła i starszej części Bełżyc, a pieniędzy starczyło tylko na jedną z inwestycji. Zdecydowaliśmy z radnymi w pierwszej kolejności o budowie wodociągu i kanalizacji, ale mamy nadzieję, że projekt rewitalizacji uda się nam zrealizować w najbliższych latach. Prowadzimy w tej sprawie konsultacje społeczne – mówi Ryszard Góra. Bełżyce otrzymały na razie fundusze na przygotowanie programu rewitalizacji, który ma określić, jakich zmian chcą obywatele. Czas na przygotowanie aplikacji kończy się na początku marca. – Pytaliśmy mieszkańców, co chcą zmienić, prosząc o wypełnienie ankiet. Odpowiedzi były różne. Na pierwszy plan wysuwają się takie inwestycje jak naprawa chodnika, budowa jakiejś ulicy, przebudowa parku w centrum miasta. W planach są też elewacja na Miejskim Domu Kultury oraz jego remont i wyposażenie, ulepszenie stadionu miejskiego, budowa siłowni na świeżym powietrzu. Pomysłów jest dużo, zobaczymy, co uda się zrobić – mówi burmistrz. Dla zmiany wizerunku Bełżyc ważne byłoby, by mieć ładny tzw. rynek. Tu jednak pozostaje problem prywatnych kamieniczek, których właścicieli nie można zmusić do przeprowadzenia remontu, bo to po prostu wymaga dużych nakładów. – Może udałoby się zachęcić ich do złożenia wspólnego projektu, w którym aplikowaliby o dofinansowanie remontu tych obiektów, ale jest trudno, aby wszyscy się dogadali. Szukamy pomysłów – może jakieś ulgi podatkowe dla tych, którzy w ścisłym centrum podejmą się remontu kamienicy? Rozważamy różne możliwości – podkreślają radni.
Zalety i wady
Marek Piecha ceni sobie mieszkanie w Bełżycach przede wszystkim dlatego, że czuje się tu bezpiecznie, nie ma problemu z dostaniem się dzieci do szkoły czy przedszkola, no i nie trzeba stać w korkach. – Wiadomo, że na większe zakupy czy do kina jeździmy do Lublina, ale połączenie jest tak dobre, że nie mogę narzekać – mówi. Ścieżka rowerowa, która prowadzi z Bełżyc niemal do samej Konopnicy, jest kolejnym atutem miasta. Miłośnicy dwóch kółek mogą bez problemu dostać się do Lublina rowerem. – To prawda, że Bełżyce zmieniają się na lepsze, ale dla nas, młodych, nie są atrakcyjnym miejscem do życia. Trudno tu o ciekawą pracę, choć moi rodzice nie narzekają. My chcemy zobaczyć, jak żyje się w dużym mieście, zasmakować świata, poznać nowych ludzi, spróbować różnych zajęć, dlatego większość z nas nie wraca po studiach do Bełżyc. Wielu moich znajomych wyjeżdża do Warszawy czy Wrocławia – mówi Marysia, studentka z Bełżyc. Władze miasta mają nadzieję, że z czasem będzie więcej możliwości ciekawej pracy. Ostatnie lata przyciągają nowych inwestorów. – Niedawno jedną z działek przemysłowych kupiła firma, która buduje maszyny rolnicze i chce tutaj rozpocząć inwestycje. To szansa na nowe miejsca pracy i zachęta dla kolejnych inwestorów – mówi burmistrz. Od niedawna Bełżyce mogą się też pochwalić sortownią odpadów. To inwestycja związku kilku gmin, także Bełżyc, która dała pracę 60 osobom. Przy okazji ta właśnie inwestycja zdobyła nagrodę przyznawaną przez Komisję Europejską w ramach programu Regio Stars. Bełżyce znalazły się w ścisłym finale obok Gdańska, Krakowa i Wrocławia. – By trafnych inwestycji mogło być więcej, planujemy przy obwodnicy miasta stworzyć specjalną strefę ekonomiczną. W tym celu modyfikujemy plany zagospodarowania, zmieniając grunty orne na działki przemysłowe, otwierając się na nowe inwestycje – cieszą się radni z Bełżyc.
Zmartwienia burmistrza
Ryszard Góra, burmistrz, mieszka w Bełżycach od 20 lat i choć, jak sam przyznaje, początkowo miało to być na chwilę, okazało się, że to miejsce dobre do życia. Dziś już nie wyobraża sobie mieszkania gdzieś indziej. – Dostrzegam wszystkie zalety małego miasteczka, ale jestem świadom, że mamy też problemy. I choć o pieniądzach może nie powinno się mówić, są one chyba dla wszystkich włodarzy miast i miasteczek największym zmartwieniem. Trzeba podejmować bardzo trudne decyzje, by jakoś podzielić budżet, który nie starcza jednorazowo na wszystkie potrzeby gminy – mówi Ryszard Góra. Najwięcej pieniędzy z budżetu gminy wydawanych jest na oświatę. W ostatnich latach nie zlikwidowano żadnej placówki oświatowej, choć ich utrzymanie kosztuje gminę 7 mln rocznie przy łącznej kwocie wydatków wynoszącej 13,5 mln. Kolejnym problemem, z którym zmagają się lokalne władze, jest zmiana planu, tak by niemożliwe było budowanie wszędzie ferm wielkotowarowych. – Inwestorzy chcieliby wybudować ileś takich obiektów w okolicy, a o ile bardzo liczymy na różne inwestycje, akurat fermy wielkotowarowe nie są chciane przez mieszkańców ze względu na odór, jaki roznosi się na wiele kilometrów w związku z hodowlą np. kilku tysięcy świń. Mamy dwie takie fermy w okolicy. W obu przypadkach nie było akurat konfliktów społecznych, więc nie było powodu, by odmówić inwestorom, ale kolejne decyzje były negatywne i sprawy trafiły do sądu. Jako burmistrz szanuję zdanie mieszkańców, którzy nie chcą, by, mówiąc wprost, śmierdziało im w domu. Trzeba to jednak uregulować prawnie, wnosząc do planu odpowiednie zapisy – mówi Ryszard Góra.
Pod okiem proboszcza
O mieszkańcach Bełżyc, czyli parafianach, bardzo ciepło wypowiada się też proboszcz ks. Janusz Zań. – To bardzo życzliwi ludzie, związani z Kościołem i wrażliwi na potrzeby drugiego człowieka. To właśnie z tego miasta pochodzi bardzo wielu księży i sióstr zakonnych. Przez wiele lat Bełżyce były wręcz kuźnią powołań. Teraz jest z tym gorzej, ale to szerszy problem, dotyczący powołań w ogóle – mówi ks. Janusz. Kościół w Bełżycach jest jedynym tak starym zabytkiem w mieście. Przez wieki przeżywał różne koleje losu. W czasach reformacji miasto stało się ośrodkiem kalwinizmu, odchodząc od Kościoła katolickiego, ale z czasem zapał reformacji w mieście upadł. – Kościół jest piękny, ale wymaga wielu prac remontowych. Teraz pracujemy nad wymianą dachu, co jest wielkim wyzwaniem, ale dzięki pomocy i życzliwości ludzi jakoś krok po kroku prace postępują – mówi proboszcz. Oficjalne świętowanie 600. urodzin zaczęło się w styczniu, choć okrągła rocznica przyznania praw miejskich Bełżycom przypada w maju. Przez cały rok jednak odbywać się będą różne wydarzenia związane z jubileuszem miasta. Nie zabraknie koncertów, wystaw, akademii, wydarzeń historycznych i okolicznościowych wydawnictw.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się