Kiedy mogło się wydawać, że wszystko przepadło i nie może podjąć żadnej działalności na Śląsku, pojawił się Lublin. Na wiele lat stał się nie tylko miejscem nauki i zamieszkania, ale i tworzenia programu oazowego.
Nie dość, że wokół ks. Franciszka gromadziła się młodzież, to jeszcze namawiał ludzi do trzeźwości. Tego było już za wiele. O trzeźwość miała dbać władza ludowa, a nie jakiś ksiądz, który w dodatku robił to skuteczniej niż cały komunistyczny aparat państwowy. Trzeba tę działalność przerwać, a jego samego aresztować. Tak się stało. Jedna z anegdot o ks. Franciszku Blachnickim mówi, że kiedy został aresztowany przez UB za prowadzenie Krucjaty Wstrzemięźliwości, trafił do celi, w której był już jakiś więzień. Ksiądz Blachnicki spytał go: „Za co cię, synu, zamknęli?”. „Za wódkę” – odpowiedział więzień, na co Blachnicki stwierdził: „Nie martw się, ja też za wódkę tu trafiłem”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.