Kiedy na porodówkę trafia pijana kobieta i rodzi dziecko z promilami alkoholowymi, część lekarzy, po zbadaniu noworodka, mówi matce, że na szczęście ma tylko FAS, tak jakby oznaczało to, że w zasadzie nic wielkiego się nie stało. To wielki błąd - uważa doktor Krzysztof Liszcz, który o swoich doświadczeniach mówił na KUL.
O dziwo mimo coraz większej wiedzy społecznej na temat szkodliwości alkoholu, szczególnie u kobiet w ciąży lub picia obojga rodziców przed poczęciem dziecka, wiedza na temat płodowego zespołu alkoholowego (z ang. FAS) jest stosunkowo mała.
- W mojej praktyce lekarskiej, kiedy mówiłem potencjalnym rodzicom, czy też kobietom w ciąży o konsekwencjach dla ich dziecka jakie może nieść picie nawet niewielkiej ilości alkoholu, słyszałem wcale nierzadko, że to ich sprawa i upraszczając ja powinien trzymać się z daleka od ich brzuchów. Nie podejrzewam rodziców o złą wolę, tylko o brak wiedzy i znajomości skutków takiego zachowania - mówił na KUL dr Krzysztof Liszcz.
Okazuje się, że środowiska medyczne ze swej natury kojarzone z diagnozowaniem różnorakich schorzeń, w Polsce jako ostatnie zajęły się problemami dzieci z FAS. Pierwsi alarm podnosili rodzice, najczęściej zastępczy, którzy do swej rodziny przyjęli dziecko z FAS, potem byli pedagodzy, psychologowie, pielęgniarki, na końcu dopiero lekarze.
Tymczasem wczesne rozpoznanie, najlepiej przed 3 rokiem życia jest bardzo ważne by zminimalizować skutki.
- Oczywiście objawy u różnych dzieci bywają bardzo różne i wpływa na to wiele czynników, także niezwiązanych bezpośrednio z piciem podczas ciąży. Takie dziecko rozwija się nie w cyklu dnia i nocy, ale w cyklu wypite nie wypite. To sprawia, że może zostać uszkodzony ośrodkowy układ nerwowy, pojawia się niskorosłość i niska waga, dziecko ma mały obwód głowy, różne wady budowy ciała, problemy krążeniowe czy stawowe. Nie potrafi odnaleźć się w grupie rówieśniczej, ma problemy z koncentracją, a więc i nauką w szkole, bywa agresywne, popada w depresje. Wszystko to sprawia, że jest nieakceptowane społecznie, więc próbuje zwrócić na siebie uwagę np. kradnąc, bijąc innych, dokuczając. Większość ludzi podsumowuje takie zachowania krótko: łobuz, chuligan, dewiant. Tymczasem wielu takim przypadkom można by zapobiec diagnozując wcześniej dziecko i zapewniając mu odpowiednie wsparcie i pomoc - uważa Krzysztof Liszcz.
Niepokojące jest to, że wydajemy ogromne kwoty na skomplikowane operacje związane np. z wadami serca takich dzieci czy innymi dolegliwościami, a nie wydajemy nawet złotówki na uświadamianie matek i ojców, jakie skutki niesie ze sobą picie alkoholu.
Paradoksem jest, że więcej uwagi poświęcane jest dzieciom u których alkohol wywołał upośledzenie umysłowe, co zdarza się stosunkowo rzadko, niż dzieciom z FAS, które przez część lekarzy uważane są za dzieci zdrowe.
- Jeśli rodzi się dziecko z upośledzeniem stosunkowo łatwo je zdiagnozować, znaleźć grupę wsparcia, zapisać do specjalnej szkoły, na dodatkowe zajęcia powodując, że od najmłodszych lat uczy się je dobrze funkcjonować ze schorzeniem jakie posiada, natomiast jeśli jest to dziecko z FAS diagnoza nie jest prosta i niewiele ośrodków się jej podejmuje, a co za tym idzie dzieci takie pozostają pozostawione bez specjalistycznej pomocy - podkreśla dr Liszcz.
Informacje na temat FAS, opieki na dziećmi z tym zespołem i możliwościami wsparcia można było uzyskać na konferencji pt. "Zrozumieć FAS. Płodowy Zespół Alkoholowy - stereotypy, dylematy, wyzwania", która odbyła się na KUL.