Książki czyta zazwyczaj między 2.00 a 4.00 nad ranem. Jest żoną, mamą czwórki dzieci, zaangażowana w działalność społeczną, organizatorka weekendowych spotkań dla kobiet. To dzięki niej w Lublinie odbywa się Wyścig Kaczek.
- Czasami ciężko jest pogodzić wszystkie obowiązki, zwłaszcza gdy zbliża się Wyścig Kaczek - śmieje się. Jest osobą niezwykle energiczną, dobrze zorganizowaną.
- Dużym wsparciem są rodzice, którzy pomagają w opiece nad dziećmi. Także mój mąż Darek wiele mi pomaga, choć jest zajętym człowiekiem, bo prowadzi dwie restauracje. W życiu ustawiliśmy sobie pewne priorytety. Mamy priorytet Boga, rodziny i pracy. To wszystko daje mi możliwość działania, realizacji własnych celów. Choć - jak sobie przypominam - nigdy nie byłam kurą domową. Zawsze ciągnęło mnie do różnych zajęć i aktywności społecznej. Wysłaliśmy dzieci do niepublicznej placówki prowadzonej przez Fundację „Skrzydła dla Edukacji”. Zauważyłam wtedy, że jest mnóstwo potrzeb w tej organizacji i zaczęłam się tam angażować - opowiada Katarzyna.
Inspiracją dla jej aktywności był fragment Ewangelii. - „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”. Tę obfitość rozumiem szeroko. Chrystus nie miał na myśli pełnego brzucha, ale szczęście człowieka, w różnych wymiarach, poprzez dawanie się innym - wyjaśnia.
Jednak nie wszyscy rozumieją jej zaangażowanie w życie wiary. - Osoby, które nie rozumieją mojego związku z Bogiem, nie robią tego specjalnie. Nie miały po prostu okazji się przekonać, jak to jest naprawdę - mówi Kasia. Twierdzi, że znakiem autentycznej wiary są jej dom i rodzina. - Jest nas dużo, mamy swoje temperamenty. Myślę, że to widać i słychać - śmieje się. - Nasz dom jest bardzo otwarty, przewija się przez niego mnóstwo osób, mamy wielu znajomych. Jestem zwolenniczką nauki dzieci aktywności społecznej i przekonywania na własnym przykładzie, że bycie chrześcijaninem nie ogranicza, a wręcz odwrotnie. Nie jest prawdą, że wierząca kobieta, katoliczka cały dzień odmawia Różaniec. Modlitwa jest ważna, ale nie można nią zastąpić wszystkiego. Pokazujemy, że przedłużeniem modlitwy jest aktywność - wyjaśnia.
A Wyścig Kaczek? Zrodził się dość spontanicznie w jej głowie. - Chciałam zorganizować coś, co pomoże dofinansować kolonie dzieciom z rodzin wielodzietnych. Pomysł Wyścigu Kaczek przywiózł z Londynu ojciec jednego z uczniów. Gdy zobaczyłam, jak to wygląda, postanowiłam wyścig zaszczepić w Lublinie. To fantastyczna impreza - pomaga dzieciom, angażuje społeczność i daje frajdę. Nie ma drugiego takiego wydarzenia w naszym mieście. Każdy może zgłosić swoją kaczkę do wyścigu, wystarczy ją kupić, bo to swoista cegiełka - tłumaczy K. Klimek.
21 maja w parku Ludowym odbędzie się już czwarty Wyścig Kaczek w Lublinie. Tysiące gumowych kaczek popłyną Bystrzycą. To wydarzenie rodzinne, gromadzi tysiące osób, ale wymaga ogromu pracy i przygotowań. - Głównym organizatorem są „Skrzydła dla Edukacji” i katolickie Stowarzyszenie „Agape”. W tym roku ambasadorami wyścigu są bracia Wojciech i Piotr Cugowscy.
Kaczki na wyścig można kupić w siedzibie obu organizacji. Stowarzyszenie „Agape” mieści się w centrum Lublina przy ul. Bernardyńskiej 5, natomiast Fundacja „Skrzydła dla edukacji” - przy ul. Jutrzenki 22. Kaczki można kupić również za pomocą strony internetowej: www.wyscigkaczek.pl.