Jakiego koloru jest wiatr? Jak pan to robi, że przez małe okno potrafi pan zobaczyć wielką górę? Takie i inne pytania wiele lat temu po raz pierwszy usłyszał Bogusław Marek, profesor KUL, który pojawił się w Laskach z pragnieniem uczenia niewidomych dzieci języka angielskiego.
Jak tam trafiłem? Zupełnie przypadkiem – opowiada człowiek, który choć od 7 lat jest już na emeryturze, to jednak cały czas sprawuje funkcję pełnomocnika rektora KUL ds. osób niepełnosprawnych.
– Z wykształcenia jestem anglistą. Kiedyś podczas jednego z moich wyjazdów do Londynu zobaczyłem billboard reklamowy fundacji pracującej z dziećmi niewidomymi. Było tam zdjęcie małej dziewczynki, która trzymała w ręku model słynnego londyńskiego m ostu Tower Bridge. Obok był napis: nigdy nie zobaczę widoków Londynu. Pomyślałem wtedy, że skoro ona urodziła się niewidoma, to ma bardzo dobrze wyćwiczony słuch i koncentrację, czyli wszystkie cechy, które genialnie sprawdzają się w nauce języka obcego. Zamiast siedzieć w domu na zasiłku dla bezrobotnych, w przyszłości może być tłumaczem kabinowym, nawet lepszym od osoby widzącej. Przyszły mi do głowy wtedy nasze dzieci z Lasek. Tak się podekscytowałem tym pomysłem, że pojechałem od razu do tej fundacji. Dwie godziny później miałem już w rękach tabliczkę z alfabetem brajlowskim, przekonany, że nigdy się go nie nauczę oraz wiele kontaktów i adresów. Dwa tygodnie później byłem na obozie dla angielskich niewidomych dzieci, by się przyjrzeć, jak one funkcjonują. To był dla mnie taki test, czy nadaję się do pracy z dziećmi niewidomymi. Wspominam ten czas jako jedne z moich najlepszych wakacji.
Gdy profesor wrócił do Polski, pierwsze kroki skierował do Lasek. – Wysłał mnie tam chyba Duch Święty, bo akurat zabrakło im anglisty. Przez dwa lata dojeżdżałem z Lublina. Ja uczyłem te dzieci angielskiego, one mnie – niewidzenia. Po tym czasie stwierdziłem jednak, że nie wystarczę sam na całą Polskę – wspomina.
Powstał pomysł przygotowywania młodych anglistów do pracy z dziećmi niewidomymi. – Postanowiliśmy otworzyć taką specjalizację na KUL. To był rok bodajże 1992 – opowiada prof. Marek.
Żeby pracować z osobami niewidomymi profesor anglistyki postanowił uzyskać formalne kwalifikacje. Naukę w tym kierunku rozpoczął w Anglii. Gdy wrócił do Polski problemem w nauczaniu osób niewidomych języka angielskiego, ale także każdego innego przedmiotu na uczelni, był brak odpowiednich materiałów i najbardziej podstawowego sprzętu do przygotowania tych materiałów.
Pieniądze udało się pozyskać dzięki znajomościom i wielkiej determinacji profesora anglistyki oraz wsparciu ambasadorów z całego świata.
To było wiele lat temu. Dziś Katolicki Uniwersytet Lubelski posiada prawdopodobnie najlepsze udogodnienia dla niewidomych i niedowidzących studentów w Polsce. – Wymyślamy różnego rodzaju pomoce, które ułatwiają niewidomym i niedowidzącym naukę. Osobiście także tym się zajmuję – podkreśla prof. Marek. – Zależy nam jednak również na tym, by budować pozytywny wizerunek osób niewidzących w widzącym społeczeństwie.