Znany jezuita napisał coś o mężczyźnie, który dokonał samospalenia, co zostało odebrane jako pochwała samobójstwa jako takiego. W podobnym tonie wypowiedział się znany biskup.
Jezuita przeprosił (przepraszał kilkakrotnie, w mediach społecznościowych, na stronie internetowej parafii i w trakcie Mszy św.), „życzliwi” i tak mają używanie. Nie zgadzam się z obiema wypowiedziami, ale tym bardziej nie zgadzam się ze sposobem, w jaki obaj duchowni zostali potraktowani.
W portalu „Wpolityce” ukazał się artykuł „Nowotwór „Kościoła otwartego” postępuje. Gorszące słowa o. Kramera i bp. Pieronka pokazują, że potrzeba radykalnych działań” autorstwa Marzeny Nykiel. Takie artykuły zwykło się nazywać paszkwilami… Z całego tekstu dowiadujemy się tyle, że obaj duchowni powiedzieli to, co powiedzieli. To wystarczy, by wytoczyć najcięższe oskarżenia wobec „kościoła otwartego”, który „wkroczył w fazę kompletnego zatarcia tożsamości i absolutnego braku troski o zgorszenie”. W tekście roi się od podobnych epitetów podkręcających emocjonalną aurę.
Autorka wtrąca również uwagi typu: „czym kieruje się bp Pieronek, który z wypiekami na twarzy dzieli się z Moniką Olejnik...” Naprawdę? Z „wypiekami na twarzy”? Nie zgadzam się z biskupem i już pozwalam sobie na taką poufałość? Z kolei abp Jędraszewski został wysłany do Krakowa – w domyśle, zgodnie z sugestią autorki – by uzdrowić „krakowski Kościół”. Aż strach pomyśleć, po co został skierowany do Łodzi biskup Ryś, regularnie publikujący w „Tygodniku Powszechnym”, piśmie, które zdaniem Marzeny Nykiel „sprawnie zaraża wirusem nieprawdy kolejne grupy wiernych”.
Artykuł jest przykładem zastępowania procesu myślowego zbiorem stereotypów, półprawd i chwytliwych haseł. Łącznie z teorią spiskową: „Cele stawiane są coraz wyraźniej. Nikt ich specjalnie nie kryje. Niewielu ma jednak odwagę, by nazwać rzeczy po imieniu”.
Smutne jest to, że tekst opiera się na manicheistycznej wizji kościoła: otwarty – nieotwarty. Wasi biskupi – nasi biskupi. Wasze ciemne interesy – nasza niezłomność i trwanie przy prawdzie…
Kościół ze swej natury jest i będzie otwarty, teksty tego rodzaju prowadzą natomiast do zamknięcia w kręgu własnych lęków i podejrzeń.
* Dr hab. Lech Giemza jest pracownikiem Katedry Literatury Współczesnej na Wydziale Nauk Humanistycznych KUL