Opiekują się dziećmi pozbawionymi opieki, prowadzą ośrodki dla dzieci upośledzonych umysłowo, szkoły specjalne, domy dziecka oraz przedszkola. Podejmują też opiekę nad ludźmi w podeszłym wieku, a także posługę w parafiach. Od 100 lat za przykładem św. Benedykta miłość do Boga wyrażają przez modlitwę i pracę.
- Boża Opatrzność pozwoliła nam doczekać jubileuszu 100.lecia zgromadzenia. To czas by dziękować za wielkie rzeczy, które Pan Bóg nam uczynił - mówi s. Annuarita przełożona wspólnoty sióstr Benedyktynek Misjonarek w Puławach.
To jeden z najstarszych domów Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Misjonarek, dlatego też tutaj zgromadzenie świętowało swoje stulecie.
Mszy św. Jubileuszowej w parafii Miłosierdzia Bożego w Puławach, gdzie siostry pracują, przewodniczył abp Stanisław Budzik.
Zwracając się do zgromadzonych odwołał się do Chrystusa Króla, którego Kościół czci szczególnie w niedzielę 26 listopada.
- W dawnych czasach ludzie byli gotowi umrzeć dla króla. Król utożsamiała porządek, prawo, zapewniał pomyślność i obronę. Dziś ideałem jest demokracja, tam gdzie zostali królowie pełnią tylko rolę reprezentacyjną. Może więc zrodzić się pytanie: czy dziś Jezusa powinniśmy nazywać Królem, czy nie jest to obraz który nic nie mówi ludziom? Kościół jednak nie rezygnuje z uroczystości Chrystusa Króla, ma ku temu swoje powody. Chodzi o to, by ludzka władza brała przykład z Chrystusowego królestwa - mówił abp Stanisław.
Podkreślał, że władcy tej ziemi, jako znak swego panowania umieszczali w swych herbach mocne zwierzęta.
- Uroczystość Chrystusa Króla rozpoczynamy pieśnią o Baranku, łagodnym stworzeniu. W ten sposób podkreślamy, że królestwo Boże jest inne - pełne łagodności, dobra, miłości. Nasz Król pojawia się pod postacią nie lwa, ale Baranka, jego znakiem jest nie miecz, ale krzyż – mówił biskup.
Biskup przypomniał, że krzyż stał się apelem wołaniem o miłość, która daje wszystko, z serca przebacza, gniewem się nie unosi, ale czyni dobro. Na końcu czasów każdy z nas stanie przed Chrystusem Królem, by zdać sprawę ze swych czynów dobrych i złych. Szczęśliwy ten, kto całe życie służył człowiekowi, troszczył się o chorych, potrzebujących, przybyszów. Każdy czyn dla drugiego jest czynem dla Chrystusa.
- Siostry Benedyktynki Misjonarki od 72 lat pracują w Puławach z potrzebującymi. Ich przykład pokazuje, jak można praktycznie czynić miłość drugiemu człowiekowi - mówił abp Budzik.
Przypomniał też słowa papieża Franciszka, który zwracając się do osób konsekrowanych mówił, że w przeszłość trzeba spoglądać z wdzięcznością, a w przyszłość z nadzieją. Siostry dziś z wdzięcznością spoglądają na swą historię. Dziękują za swą założycielkę matkę Jadwigę Kuleszę, to dzięki niej 100 lat temu rozpoczęły się dzieje zgromadzenia. Dziękują też za siostrę Klarę Staszczak, która podczas wojny zajęła się sierotami w Puławach. Wśród nich był młody chłopiec żydowski uratowany z zagłady, dzisiejszy kapłan ks. Infułat Grzegorz Pawłowski.
Jest za co dziękować zarówno spoglądając w przeszłość, jak i patrząc na teraźniejszość. Siostry nie ustają w służbie człowiekowi w potrzebie. Z ufnością też spoglądają w przyszłość zawierzając wszystko Jezusowi Królowi.
Siosrty Benedyktynki
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Misjonarek (OSD) powstało na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, w Białej Cerkwi koło Kijowa, 24 czerwca 1917 roku. Tego dnia odbyła się uroczystość obłóczyn pierwszych siedmiu kandydatek. Założycielką zgromadzenia jest matka Jadwiga Józefa Kulesza, która otrzymawszy w Rzymie od bł. Kolumby Gabriel, założycielki Benedyktynek Miłości, misję założenia filii włoskiego zgromadzenia przybyła na Podole. W Białej Cerkwi rozpoczęła współpracę z Jadwigą Aleksandrowicz, twórczynią ochronki dla dziewczynek, która potrzebowała pomocy w prowadzeniu tego dzieła. W maju 1917 r. s. Jadwiga razem z Jadwigą Aleksandrowicz w Żytomierzu uzyskały od biskupa Ignacego Dub-Dubowskiego ustną zgodę na założenie domu zakonnego.
Po wojnie polsko-radzieckiej w 1920 r. część sióstr wraz z założycielką opuściła Białą Cerkiew i przybyła na Wołyń. Siostry podjęły tam katechizację i pracę wśród młodzieży żeńskiej. W Łucku i Kowlu stworzyły dwa duże sierocińce, w których wprowadzono nowoczesny, rodzinkowy system wychowawczy.
Po II wojnie światowej siostry musiały przenieść się wraz z dziećmi na obecne tereny Polski. Zgromadzenie szybko zorganizowało domy dziecka w Puławach, Kwidzyniu, Ełku i Zagórowie. W latach 60. jednak władze komunistyczne zlikwidowały je lub przekształciły w domy opieki dla dzieci z upośledzeniem umysłowym. Zgromadzenie odczytało to jako znak czasu, rozwijając stopniowo nowe formy pracy wychowawczej.