Cichy święty bardzo skuteczny

Jest patronem nie tylko robotników, ale także m.in. dobrej śmierci, miłości oraz Adwentu. Św. Józef patronuje również jednej z kraśnickich parafii.

O tym, że św. Józef, który patronuje tak wielu sprawom, jest bardzo skuteczny, przeświadczony jest proboszcz parafii pw. św. Józefa w Kraśniku Fabrycznym ks. Janusz Stefanek. – Przeszło 60 lat temu na terenie starej bocznicy kolejowej i fabrycznych magazynów porąbano krzyż. 20 lat później Pan Bóg wybrał sobie to właśnie miejsce na swój dom – opowiada. 

Mieszkańcy wsi, która zanim stała się Kraśnikiem Fabrycznym, nazywała się Dąbrowa Bór, nie mieli kościoła. Na niedzielne Msze św. musieli chodzić pieszo do oddalonego o kilka kilometrów Urzędowa albo Kraśnika Starego. – Już przed wojną ich pragnienie posiadania swojej własnej świątyni było ogromne – przypomina ks. Janusz. 

Wojna pokrzyżowała plany, jednak ich nie zabiła. W końcówce lat 50. temat kościoła wśród mieszkańców osady powrócił. Zaczęło się od tego, że pod lasem wybudowali małą kapliczkę, gdzie gromadzili się na nabożeństwa majowe i różańcowe. – To była taka prosta kapliczka z dużym krzyżem – opowiada proboszcz. – Determinacja ludzi była jednak tak wielka, że po jakimś czasie księża z pobliskich parafii zaczęli przyjeżdżać, by odprawić w niej Mszę św. Zrobione zostało też zadaszenie i dzieci mieszkające we wsi przyjęły w tej kapliczce swoją I Komunię św.

Ówczesne władze bardzo zaniepokoiła szerząca się wśród mieszkańców fabrycznej osady religijność. Postanowili przerwać "wywrotową działalność". – Kraśnik Fabryczny miał być zdecydowanie miejscem, w którym kościół zastępuje dom kultury – wyjaśnia proboszcz. Zdecydowano, że kapliczkę trzeba rozebrać.

Ludzie jednak nie chcieli się na to zgodzić. Doszło do zamieszek. Mieszkańcy tak bardzo mocno bronili swojego ołtarza, że konieczne było wezwanie posiłków MO z Lublina. – Wielu zostało aresztowanych, niektórzy otrzymali wyroki nawet trzech lat więzienia za obronę krzyża – opowiada ks. Stefanek. – Cała sytuacja źle niestety wpłynęła także na relacje międzysąsiedzkie. Zaczęto na siebie donosić. Niektórym złamało to kariery zawodowe.

Krzyż, który stał w kapliczce, jako ostatni symbol religijny na tym terenie, został porąbany i wyrzucony na pole.

Pragnienie kościoła jednak cały czas w mieszkańcach fabrycznej dzielnicy Kraśnika trwało. – W 1978 r. Opatrzność Boża sprawiła, że właśnie w tym miejscu, gdzie wyrzucono resztki drzewa krzyża, rozpoczęła się budowa świątyni – opowiada ks. Janusz. – Chyba nie było takiego mieszkańca, który nie włączyłby się w pomoc.

Fakt, że nowy kościół miał stanąć na terenach fabrycznych, zdecydował o obraniu za patrona nowej świątyni św. Józefa Robotnika.

Od demonstracji w obronie wiary minęło już przeszło 50 lat, Dziś kościół stoi w centrum miasta, pośród bloków i sklepów, i jest jednym z największych diecezji. – Mamy blisko tysiąc miejsc siedzących, w niedzielę jest odprawianych sześć Mszy św. i na frekwencję nie narzekamy. Myślę nawet, że w naszej parafii liczba osób uczęszczających do kościoła znacznie przekracza średnią krajową – stwierdza ks. Stefanek.

Być może jest to zasługa niezwykłego, cichego patrona, jakim jest św. Józef, a być może nieustannej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, którego każdego dnia mieszkańcy mogą adorować w bocznej kaplicy kościoła. 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..