Pewien kapucyn pracujący od kilku lat w Turcji w Efezie przyjechał na rekolekcje do Lublina. Głosząc Słowo Boże i dzieląc się swoim doświadczeniem pracy, zadał słuchającym nauk ludziom pytanie: czy są wierzącymi czy specjalistami od wiary.
Jego zdaniem wielu ludzi ochrzczonych, ba ludzi zaangażowanych w różne wspólnoty, a także księży i biskupów, uważa się za specjalistów od Pana Boga. Mają większą lub mniejszą wiedzę, potrafią podawać liczne przykłady z Pisma Świętego, cytować różne fragmenty i z całą pewnością udzielają rad, jak należałoby postąpić w danej sytuacji. Niektórzy chętnie wypowiadają się na forum publicznym, jako znawcy od Pana Boga – w końcu właśnie w tej dziedzinie są specjalistami, a jak wiadomo specjaliści są bardzo cenieni i poszukiwani. Pytanie rekolekcjonisty brzmiało: czy ja jestem specjalistą czy osobą wierzącą? Jak się okazuje, nawet największy specjalista od Pana Boga może być w sercu ateistą, kimś kto tylko potrafi wypowiadać się mądrze na temat wiary, ale jej nie przeżywa, nie ma żywego doświadczenia spotkania z Panem Bogiem. I to jest biedny specjalista.
Zaintrygowało mnie to pytanie, szczególnie w kontekście świąt Bożego Narodzenia. Już można przeczytać w mediach porady, jak powinny wyglądać święta. W niemal każdej kolorowej gazecie roi się od przepisów na znakomite potrawy, bez których, jak twierdzą specjaliści, święta nie mogą być udane. Reklamy kuszą by zrobić odpowiednie zakupy, które mają zagwarantować magię świąt. Tylko jakoś nie słychać, o tym, żeby uwierzyć, że rodzi się Boży Syn, że święta to dużo więcej niż odpowiednie potrawy czy doskonale udekorowany stół. Zajmując się tym, co według nas specjalistów od Bożego Narodzenia musi koniecznie być, nie zapomnijmy o tym co najważniejsze.