W tej wspólnocie święta są dłuższe niż gdzie indziej. Zaczynają się wcześniej, kiedy w pracowniach pojawiają się pierwsze ozdoby choinkowe, kiedy s. Irmina zaczyna ćwiczyć z dziećmi kolędy, kiedy zasiadamy do wigilijnego stołu z naszymi podopiecznymi zanim każdy się rozjedzie.
Nie jest to zwykły dom. Pod jednym dachem mieszkają nie tylko siostry zakonne, ale i dzieci z niepełnosprawnością intelektualną i ruchową, mieści się Specjalny Ośrodek Wychowawczy, Szkoła Przysposabiająca do Pracy, jest kaplica, gdzie o każdej porze dnia i nocy można przyjść i usiąść blisko tabernakulum – tak na wyciągnięcie ręki.
Jak Bóg się rodzi w sercu każdego człowieka siostry obserwują wielokrotnie. To za sprawą swoich podopiecznych – chłopców z niepełnosprawnością, dla których świat bywa bardzo prosty. Za dobro – odpłacają dobrem, zło wywołuje lęk.
– Oczywiście nasze dzieci są różne. Te z niewielkim stopniem niepełnosprawności często kombinują, jak ugrać najwięcej dla siebie. Mają w sobie więcej egoizmu, brakuje im empatii, ale to wciąż dzieci potrzebujące miłości. Te z większą niepełnosprawnością najczęściej są ufne i chętne do tego, by się przyjaźnić. Dla nas, które pracujemy z nimi, jedni i drudzy bywają wyzwaniem, ale to właśnie w nich widzimy Jezusa i podchodząc do nich z miłością, uczymy się tego, że Bóg rodzi się naprawdę, niezależnie od okoliczności – mówią siostry.
100 lat temu właśnie w osieroconych dzieciach Jezusa zobaczyła Matka Jadwiga Kulesza założycielka zgromadzenia. Matka Jadwiga, a tak naprawdę Józefa Kulesza urodziła się w 1859 roku na Podolu pod Kijowem. Mając 35 lat wstąpiła do klasztoru Panien Benedyktynek w Wilnie. Jednak sytuacja zgromadzeń na ziemiach polskich po powstaniu styczniowym uniemożliwiła przyjmowanie kandydatek i rozwój życia zakonnego. Car zlikwidował zakony, a żyjące siostry miały zamieszkać w jednym domu i czekać na wymarcie. W tej sytuacji Józefa opuściła klasztor w Wilnie. Udała się do Rzymu i tu wstąpiła do nowo założonego Zgromadzenia Oblatek Benedyktyńskich. Po pewnym czasie nadarzyła się okazja, by wrócić na Ukrainę i spróbować przeszczepić włoskie zgromadzenie na Kresy Wschodnie. Pan Bóg jednak miał inny plan i tak pokierował sytuacją, że zamiast filii tamtego zgromadzenia, powstało nowe - Apostolskie Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Misjonarek.
Czasy się zmieniały i zmieniały się granice Polski. W związku z tym siostry musiały opuścić Kresy. Po długiej tułaczce dotarły wraz z dziećmi do Puław, gdzie pracują do dziś.
Więcej o siostrach i ich życiu w świątecznym Gościu Niedzielnym.