Trzeba zebrać się na odwagę i spojrzeć prawdzie w oczy. Każdy z nas próbuje pohandlować z Panem Bogiem, by załatwić jakieś swoje sprawy. Ale tak to nie działa - mówił do rodzin kapucyn o. Tomasz Mantyk.
Rodziny, które zaangażowały się w formację w Domowym Kościele Ruchu Światło-Życie spotkały się w parafii św. Franciszka na Poczekajce w Lublinie na rejonowym dniu wspólnoty. To czas na poznanie wzajemne rodzin z różnych parafii, które żyją tym samym charyzmatem, pogłębienie swojej wiedzy dotyczącej ruchu i jego założyciela ks. Franciszka Blachnickiego oraz modlitwy. Spotkanie kończyła Msza św, podczas której o. Tomasz Mantyk OFM Cap zachęcał do przyjrzenia się swemu sercu i zobaczenia co w nim jest.
– W Ewangelii Jezus wywraca stoły handlarzy w świątyni mówiąc, że z Domu Bożego uczyniono targowisko. Czy nie jest tak z nami, że targujemy się z Panem Bogiem, że każdy z nas ma w sercu jakiegoś woła, barana czy gołębia, którego chce złożyć w ofierze w zamian za to, że Bóg załatwi mu jakąś sprawę? Wół mówi nam, że jak będziemy harować od rana do nocy, to zapracujemy na błogosławieństwo, zapewnimy byt sobie i powodzenie naszej rodzinie. Baran to głos mówiący, że są ode mnie godniejsi i lepsi, niech oni podejmą się ewangelizacji, czy pracy dla dobra wspólnego. Gołąb zaś to ktoś, kto od rana do nocy przesiaduje w kościele, wydaje się bardzo pobożny, ale w domu trudno z nim wytrzymać. Każdy na swój sposób próbuje ugrać coś dla siebie. Podchodzimy do wiary jak do transakcji, tymczasem Bóg nie chce z nami zawierać kontraktów handlowych, chce wejść w osobistą relację pełną miłości, na którą nie trzeba zapracowywać – mówił podczas homilii o. Tomasz Mantyk.
Kapucyn podkreślał, że Bogu chodzi o to, by kochać tego człowieka obok, nawet jeśli to teściowa, czy szef w pracy. Takiej postawy zaufania i zawierzenia siebie, swego małżeństwa i rodziny uczą się członkowie Domowego Kościoła.