W obronie feministek

W niedzielę pod kuriami w kilku diecezjach odbyły się protesty przeciwko rozpoczęciu prac nad projektem nowej ustawy, delegalizującej aborcję w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu.

Dzień 21 marca jest Światowym Dniem Zespołu Downa. Został on ustanowiony po to, aby promować prawa osób urodzonych z zespołem do pełnego uczestniczenia w życiu społecznym, w tym roku ze szczególnym uwzględnieniem dostępu do opieki zdrowotnej i rehabilitacji. Mówienie o prawie do zabiegów medycznych staje się nonsensem, jeśli wcześniej nie zabezpieczy się najbardziej fundamentalnego prawa do życia. Stwierdzenie zespołu Downa u dziecka jest jedną z głównych przyczyn dokonywanych aborcji. Takie wnioski płyną ze sprawozdania rządu z wykonywania ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.

W niedzielę pod kuriami w kilku diecezjach odbyły się protesty przeciwko rozpoczęciu prac nad projektem nowej ustawy, delegalizującej aborcję w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu. Brama lubelskiej kurii, skądinąd stylowa i ładna, również została wykorzystana jako tło przez niewielką grupę, sprzeciwiającą się apelowi biskupów o podjęcie prac legislacyjnych nad projektem obywatelskim „Zatrzymaj aborcję”.

Jedna Msza św. niedzielna w najmniejszej parafii archidiecezji lubelskiej zgromadziła więcej kobiet, niż pikieta środowisk feministycznych. Twierdzenie, że reprezentują one polskie kobiety, nie wytrzymuje zderzenia z faktami i jest zaklinaniem rzeczywistości przez środowiska lewicowe. To przerażające, że w świecie, w którym nauka poszła tak bardzo do przodu w dziedzinie psychologii prenatalnej, badającej rozwój psychiczny dziecka w tym okresie oraz wpływ matki na ten rozwój, pod kuriami gromadzą się faktyczne lub potencjalne matki, dla których zmiana nazwy „dziecko” na „płód” załatwia sprawę odpowiedzialności za zabijanie nienarodzonych dzieci. Sumienie rozwodnionych pojęć to klasyczny mechanizm odsuwania na jakiś czas świadomości popełnianego zła.

Mentalność środowisk proaborcyjnych cechuje mocne zideologizowanie i nie ma ona nic wspólnego z walką o prawa człowieka. Nawet gdyby przyjąć nielogiczną argumentację, że życie poczęte z kobiety i mężczyzny przez jakiś czas, ustalony subiektywnie przez lewicowych ideologów, nie jest życiem człowieka (jeśli nie człowieka, to kogo lub czego?), aktualne pozostają słowa wypowiedziane kiedyś przez Jacka Kuronia. Jeśli myśliwy widzi ruszające się krzaki i nie wie, czy to człowiek czy zwierzę, nie strzela, bo jeśli to jednak człowiek, w konsekwencji zabije człowieka.

Jeśli środowiska proaborcyjne twierdzą, że apel Episkopatu czy jakiegokolwiek stowarzyszenia lub organizacji jest ingerencją w proces legislacyjny, świadczy to o głębokim niezrozumieniu istoty społeczeństwa obywatelskiego. W PRL-u odbierano Kościołowi prawo głosu w obronie najsłabszych. W proces legislacyjny ingerują parlamentarzyści wybrani w demokratycznym głosowaniu, zazwyczaj nie ukrywający przed wyborami swojego światopoglądu. To, dlaczego w polskim sejmie jest tak mało osób podzielających poglądy skrajnie lewicowe, jest już pytaniem do tych środowisk. Może wystarczająco zostały skompromitowane przez formację, która w równie ludyczny sposób protestowała przed bramą kurii, zanim przybyły pod nią feministki.

Tak czy inaczej, osoby protestujące pod kurią miały do tego pełne prawo. Istotą demokracji jest protestowanie, manifestowanie, wyrażenie swoich poglądów i apelowanie. Bronię więc tego prawa dla feministek i dla każdego innego podmiotu, z Kościołem włącznie.


Ks. dr Adam Jaszcz jest rzecznikiem archidiecezji lubelskiej.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..