Ludzie czekają na jego pełną dyspozycyjność – przed świętami, w święta. Potem idą do siebie, świętują. A ksiądz?
Ludzie przychodzą i odchodzą. Jesteśmy na etapie intensywnych ćwiczeń duchowych, nabożeństw, spowiedzi, ale również przygotowań do świąt innego rodzaju.
Ludzie czekają na pełną dyspozycyjność księdza. W konfesjonale. W zakrystii. Przy ołtarzu. Na plebanii. Przy kościele. Przychodzą i odchodzą. Potrzebują księdza tylko na chwilę, jak zauważył poeta. Przychodzą i odchodzą.
Wielu księży pracuje na wielu frontach. Rezygnując ze swojego prywatnego życia, często z odpoczynku. Ich praca, w małych i większych parafiach – nie ma jednak charakteru odświętnego. To nie tylko medialnie nagłośniona „Noc konfesjonałów” – bo są tacy, którzy spowiadają przed Wielkanocą całymi dniami. Spowiadają poza tym codziennie. Rano i wieczorem. I nikt z tego nie zrobi newsa. Nawet my – bo uważamy to za oczywistość. A może wypadałoby to docenić? Swoją drogą – ciekawe ile osób po spowiedzi potrafi powiedzieć: „Bóg zapłać”, albo „Dziękuję za spowiedź”.
Przychodzi do księdza wielu ludzi, różnych ludzi. Często ksiądz jest im potrzebny tylko na chwilę. Tyle tylko, że to za każdym razem ważna chwila, ich chwila, często decydująca o sprawach fundamentalnych.
W Wielki Czwartek niektórzy księża otrzymają życzenia od parafian, ogólne, indywidualne. Może nawet kwiatek, albo nawet bukiet. Może drobny upominek. I się ucieszą.
A w kulminacyjnym momencie świąt? Ludzie przychodzą i odchodzą. Wrócą po uroczystej liturgii do domu, usiądą przy stole. Będą jeść i pić, rozmawiać, śmiać się. Niektórzy będą przeglądać co tam w internecie. A ksiądz?
Święta to dla księdza czas wytężonej pracy. Bez względu czy jest proboszczem czy wikariuszem. Czy na dużej czy na średniej parafii, bo na małej, w pojedynkę pewnie jeszcze trudniej poradzić sobie ze wszystkim. Święta to dla księdza czas radości przeplatanej ze zmęczeniem. Tym większej radości, jeśli uda mu się na chwilę odwiedzić najbliższą rodzinę. Choć wielu zrobi to dopiero po świętach.
Tak sobie myślę, analizując statystyki spadku powołań, i nie tylko – że obecność księdza w naszej kulturze nie musi być wcale taka oczywista. Od naszego podejścia do księdza zależy być może więcej niż nam się wydaje.