Żona Huberta, mama piątki dzieci, przewodnicząca Związku Dużych Rodzin w Lublinie, zaangażowana w Domowy Kościół. Jednocześnie zwyczajna kobieta z wielką pasją i niegasnącym uśmiechem. Ostatnio odznaczona przez prezydenta RP.
Kiedy przychodziły trudne chwile, Bożence przypominały się słowa jej babci, która mówiła, że Pan Bóg jest dobry, ze wszystkim sobie poradzi. – Po 10 latach małżeństwa odczuliśmy, że potrzebujemy czegoś, co pozwoli naszej rodzinie stawać się wspólnotą, a nam samym da pełniejszą relację z Panem Bogiem i w rodzinie. Zaczęliśmy więc formację w Domowym Kościele. Piątka dzieci naprawdę nie jest przeszkodą w tym, by znaleźć czas na różne aktywności i spotkania. Wszystko da się zorganizować. Może z tych doświadczeń, konkretnego planowania różnych spraw, wyszło hasło, które zawsze powtarzam, gdy ktoś zarzuca mi, że jestem kurą domową. Mówię wówczas: o przepraszam, ja jestem managerem rodziny! I nie chodzi o to, że mi uwłacza bycie kurą domową, tylko o to, że ktoś, kto tak mówi, chce mnie obrazić i pewnie nie ma pojęcia, co oznacza życie w dużej rodzinie – wyjaśnia Bożena.
Duża rodzina ma też dużo przyjaciół. Każde dziecko ma swoich znajomych, których chętnie zaprasza do domu. W przypadku rodziny Pietrasów drzwi niemal się nie zamykały. – Mieszkaliśmy blisko szkoły, do której chodziły nasze dzieci, więc po lekcjach wpadały zwykle ze swoimi przyjaciółmi. Dla każdego zawsze był talerz zupy. Śmiałam się wtedy, że w naszym domu codziennie niemal następuje cudowne rozmnożenie zupy, bo dla każdego starczało – wspomina.
Posiadanie kilkorga dzieci uświadomiło rodzicom także oczywisty fakt, że nad wszystkim nie da się zapanować, że to, co można zrobić, to powierzyć dzieci Panu Bogu. – Na początku modliłam się o konkretne sprawy dla każdego mojego dziecka, ale zdałam sobie sprawę, że nie o to chodzi, że Pan Bóg widzi je lepiej niż ja i wie lepiej czego im potrzeba. Dlatego moja modlitwa stała się po prostu zawierzeniem. Potem wielokrotnie odczułam, że to najlepsze, co mogę zrobić. Mieliśmy wiele ciężkich doświadczeń, mogliśmy przetrwać je dzięki zawierzeniu dzieci i nas samych Panu Bogu – mówi.
Doświadczenia własnej rodziny i innych podobnych pokazały, że duże rodziny traktowane są jako patologia. – Jeszcze całkiem niedawno przekonanie o tym, że praca w domu to nie siedzenie i nieustanne picie herbatki, ale bardzo konkretna praca do wykonania, nie miało uznania ani w oczach części społeczeństwa, ani rządu – podkreśla.
By zmienić takie postrzeganie, powstał m.in. Związek Dużych Rodzin. Z czasem powstało koło lubelskie i lokalna Karta Rodzina Trzy Plus. To wszystko trzeba było jakoś zorganizować, znaleźć partnerów do współpracy. Zajęły się tym właśnie mamy kilkorga dzieci, które najlepiej rozumiały potrzeby dużych rodzin. Wśród nich była Bożena Pietras, która została przewodniczącą Związku Dużych Rodzin w Lublinie i pełnomocnikiem ds. Karty Dużej Rodziny.
Dziś wszystkie dzieci Bożeny i Huberta Pietrasów są dorosłe. Kiedy spogląda na nie z perspektywy czasu, widzi też błędy, jakie popełniła i nie uważa się za idealną matkę. Zapytana o to, co by zmieniła, mówi, że znalazłoby się sporo rzeczy, ale nie chodzi o życie czasem minionym, ale teraźniejszym, a ten pokazuje, że mama jest zawsze potrzebna.
Bożena Pietras znalazła się wśród matek uhonorowanych przez prezydenta Andrzeja Dudę srebrnym krzyżem zasługi za wychowanie dzieci, zaangażowanie na rzecz rodziny i działalność na szczeblu filialnym w strukturach Domowego Kościoła.
- Przyjmując ten krzyż, bo krzyż za przykładem Jezusa przyjmuje się i niesie, powiedziałam, że robię to w imieniu wszystkich kobiet wdzięcznych za macierzyństwo, które jest dobrem narodowym. Dlatego nie uważam, że jestem jakaś nadzwyczajna, bo każdej mamie taki krzyż się należy – mówi Bożena Pietras.