Zarówno 100 lat temu, jak i dziś najważniejsze okazuje się okazanie drugiemu serca. Z najgorszych sytuacji w życiu można powstać, jeśli ktoś poda pomocną dłoń i wstawi się za nami w modlitwie. Tak robią siostry sercanki.
- Biedy nigdy nie brakowało. W Krakowie, gdzie wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim nasz założyciel, dziś święty, ks. Sebastian Pelczar, nędza młodych dziewczyn szczególnie rzucała się w oczy. Przyjeżdżały do miasta ze wsi, by szukać lepszego życia, a często kończyły na ulicy, wykorzystywane na różne sposoby. Zjawisko było tak wielkie, że nie dało się obok niego przejść obojętnie. Wówczas ks. Pelczar zwrócił się do bł. Honorata Koźmińskiego, założyciela wielu bezhabitowych zgromadzeń, by przysłał do Krakowa jakieś siostry, które będą opiekować się dziewczynami z ulicy. Przyjechały dwie, do których stopniowo dołączały inne osoby pragnące okazywać potrzebującym serce. Takie były początki naszego zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego popularnie zwanego sercankami, które oficjalnie powstało w 1894 roku założone wspólnie przez ks. Sebastiana Pelczara i matkę Klarę Ludwikę Szczęsną - opowiada s. Maris Stella, przełożona w lubelskim domu.
Przedstawienie o świętych
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Czasy się zmieniały, ale potrzebujących i biednych nigdy nie brakowało. Siostry szły do chorych, zajmowały się dziećmi, uczyły katechezy. Tak jest do dziś.
60 lat temu sercanki zakupiły dom w Lublinie, bo coraz więcej sióstr studiowało na KUL. Początkowo miał to być dom dla sióstr studentek, ale szybko okazało się, że miejsc, gdzie siostry mogłyby posługiwać niosąc pomoc, jest także dużo w Lublinie.
Msza jubileuszowa sióstr sercanek
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
- Początkowo pracowałyśmy na terenie parafii garnizonowej w Lublinie, gdzie mieścił się także dom pomocy społecznej. Potem powstała nowa parafia bł. bp Władysława Gorala wydzielona z parafii garnizonowej i my terytorialnie trafiłyśmy do niej, podejmując się różnych posług. Dlatego właśnie tutaj świętujemy 60 lat naszej obecności w Lublinie - wyjaśniają siostry.
Uroczystej Mszy św. dziękczynnej za minione lata i pracę sercanek przewodniczył bp Artur Miziński, który przyznał, że Niedziela Dobrego Pasterza, jaką przeżywamy i jaką siostry wybrały na świętowanie jubileuszu, jest doskonałym streszczeniem tego, co siostry robią na co dzień.
- Poznałem sercanki jako kleryk, gdy odwiedzaliśmy dom pomocy społecznej, gdzie siostry pracowały. Zawsze widziałem je uśmiechnięte, z wielką dobrocią i cierpliwością pochylające się nad chorymi. Budziły mój podziw i szacunek. Czerpały przykład z Jezusa Dobrego Pasterza, który wskazywał im miejsca, gdzie czekają potrzebujący i wskazywał na swoje Serce, by z niego siostry czerpały siły, miłość i pokój - mówił bp Artur.
W jubileuszu uczestniczyła Olga Podsadnie, Matka Generalna zgromadzenia, siostry które przez lata pracowały w Lublinie, a także wiele sercanek z różnych placówek w Polsce.
Mszę św. poprzedziło przedstawienie przygotowane przez dzieci z parafii opowiadające o świętych, także założycielach zgromadzenia.