Zróbmy eksperyment intelektualny. W Lublinie, Chełmie, nad jeziorem, rozpalając grilla, sącząc z przyjaciółmi piwo lub wracając z kościoła.
Pierwszy dzień maja okazał się zaskakująco ciepły, wbrew wcześniejszym prognozom. Słoneczna pogoda sprzyja tym, którzy postanowili spędzić długi weekend poza domem. Choćby blisko domu. Uwagę wielu przykuwa to, czy niczego nie brakuje: na obiad, kolację, na grilla, do jedzenia, do picia, lodów, owoców. Czy są szparagi, pomidory, sałata, karkówka, schab, chleb orkiszowy, musztarda, ketchup, piwo.
Będą rozmowy o życiu, takie poważne i banalne, i gorzej niż banalne. Dojdzie do sporu o politykę, o to ile zrobili ci, a ile tamci. Dlaczego nie ma lepszych dróg, szpitali, dlaczego zarabiamy tak mało, no i dlaczego za granicą może być lepiej niż u nas. Pewnie będą rozmowy o butach, ciuchach, piłce nożnej. Zwłaszcza, gdy dziś "zwykli śmiertelnicy" będą mogli oglądać fantastyczną grę Cristiano Ronaldo, Sergio Ramosa czy to, co zaprezentuje Marcelo Vieira. Będą rozmowy o książce? Nie wiem.
Nie wiem też czy pojawią się rozmowy na temat Alfiego Evansa i sytuacji rodziców oraz ich dorosłych dzieci z niepełnosprawnością w Polsce. Być może. Jeśli tak, to będą emocje. Prawie takie jak w Madrycie i przed telewizorami w stolicy Bawarii.
W ten długi weekend majowy nie pojawią się, obym się jednak mylił, rozmowy na temat wojny w Syrii i ofiarach: kobietach i dzieciach ostatniego bombardowania szkoły. Nie będzie też zapewne sporu o sytuację w Strefie Gazy i kilkudziesięciu zabitych Palestyńczykach, wobec których najprawdopodobniej żołnierze Izraelscy użyli nieproporcjonalnej siły. Tak twierdzi przynajmniej Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka.
A co do eksperymentu. Pomyślmy, nawet przy grillu, jak wygląda nasza zachodnia cywilizacja w oczach tych, którzy nie mają szans na długi weekend z powodu naszych sojuszników i sojuszników naszych sojuszników.
Smacznego.