Jeśli szaman byłby gwarancją sukcesu na Mundialu – dlaczego zamożni Szwajcarzy, Niemcy, Islandczycy, a nawet oligarchowie z Rosji nie mieliby zaryzykować swoich pieniędzy? Bo czar piłki nożnej polega zupełnie na czymś innym.
Zadziwiające jest to, że katolicy, w tym duchowni – tak bardzo wierzą w siłę szamanów i demonów. Patrząc na to z boku, można by odnieść wrażenie, że chrześcijaństwo to jakiś dualizm.
Punkt wyjścia owych dywagacji stanowi przegrany mecz reprezentacji Polski z Senegalem podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Rosji. A w zasadzie pomeczowe doniesienia o wpływie czarów, które odczyniali szamani z Senegalu. Za pieniądze zresztą. Szaman jest do wynajęcia. Do wynajęcia są jego zaklęcia. To, co odczyni w Afryce – skutkuje na boiskach w Rosji. A może jeszcze w szatniach.
Zastanawia mnie jednak dlaczego tak mało ceni się siłę wiary polskich zawodników? Niektórzy z nich wprost, publicznie, w różnych mediach przyznają się do Jezusa. Czy ich życie łaską nie ma znaczenia w zetknięciu z czarami szamana? Czy fakt odkupienia przez Chrystusa nie jest wystarczająco silny w zetknięciu z człowiekiem, który używa do swoich obrzędów kogucich piór, szczurzych ogonów i ogłupiających roślin?
Wielu katolików, w tym duchownych, twierdzi (osobiście słyszałem to kilka razy), że błędem było to, iż z naszą reprezentacją nie pojechał do Rosji żaden egzorcysta.
Otóż chrześcijaństwo to nie religia dualizmu, gdzie walczą ze sobą proporcjonalne siły: dobra i zła lub bóstwa: dobre i złe.
A piłkarska reprezentacja Polski przegrała z Senegalem z wielu powodów. Ale nie przez czary szamanów. Można mieć o ten mecz pretensje – bo był do wygrania.
A co z meczem z Kolumbią? Czy był wśród Kolumbijczyków czarownik, który użył laski zrobionej z drewna palmy chonta? Otóż nie, Kolumbijczycy byli drużyną zdecydowanie lepszą od piłkarzy z Polski.
Problem w tym, że i Japończycy mają swoje sposoby na to by wygrać mecz z Polską. Jaki? Otóż istnieje pewna legenda, związana z diabłami określanymi mianem oni. Mistrz zen Kaian dzięki medytacji stał się podobno niewidzialny. Aż strach pomyśleć, że tak mogą uczynić piłkarze z Japonii. Myślę jednak, że dla nich większe znaczenie w kontekście zbliżającego się meczu może mieć Tsubasa Ozora aniżeli demony i czary.
Szaman jest do wynajęcia. Do wynajęcia są jego zaklęcia. Za pieniądze. Jeśli szaman byłby gwarancją sukcesu na Mundialu – dlaczego zamożni Szwajcarzy, Niemcy, Islandczycy, a nawet oligarchowie z Rosji nie mieliby zaryzykowaliby swoich pieniędzy? Bo czar piłki nożnej polega zupełnie na czymś innym.