Dlaczego ludzie decydują się na podjęcie 12 dni wysiłku i co im dają rekolekcje w drodze, mówią ci, którzy mają już pielgrzymkowe doświadczenia.
Do wyjścia pieszej pielgrzymki z Lublina na Jasną Górę zostało nieco więcej niż 3 tygodnie.
Mirka była na pielgrzymce 22 razy. Choć pątnicy z jej grupy mówią o niej weteranka, ona wcale się tak nie czuje.
– Każda pielgrzymka jest inna. Życie niesie tyle wydarzeń, za które można dziękować i tyle trudności w intencji których można prosić, że nie ma dwóch takich samych pielgrzymek. Zawsze jest jakaś ważna sprawa, która pcha mnie na Jasną Górę. Kiedy zaniosę ją do Matki, wiem, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by zaradzić kłopotom. Zawsze jest też za co dziękować – mówi. Z jej doświadczenia korzystają inni w grupie.
– Jak Mirka mówi, że trzeba dużo pić i na każdym postoju coś małego zjeść, to znaczy, że tak trzeba. Słuchamy się jej jak matki i zawsze dobrze na tym wychodzimy – mówią pielgrzymkowi bracia i siostry.
Każdy, kto ma za sobą pielgrzymkowe doświadczenie, ma własną receptę na to, jak dojść bez urazów do celu.
– Ja idę zawsze poboczem. Asfalt czy beton sprawiają, że nogi bardziej bolą, no ale nie każdy może iść poboczem – mówi siostra Mirka.
Marek stawia na buty.
– Muszą być stare, najlepiej takie trochę rozczłapane, w których już przeszliśmy kawał drogi. To zwykle znaczy, że nie są zbyt piękne, ale za to doniosą nas do celu bez bąbli i pęcherzy – podkreśla.
Dorota i Marcin są pielgrzymkowym małżeństwem. Choć nie poznali się w czasie rekolekcji w drodze, to tutaj się pobrali.
– Pielgrzymka wyznacza nasze kolejne rocznice ślubu. Od kilku lat chodzimy całą rodziną. Najpierw dołączyła do nas mama męża, potem nasza córka Weronika, która dziś jest nastolatką, a teraz najmłodsza, dwuletnia Zuzia – opowiada Dorota. Idą więc trzy pokolenia jednej rodziny.
– Poszłam za przykładem syna i od tamtej pory nie wyobrażam sobie, bym została w domu – mówi seniorka rodu. Na naszym przykładzie widać, że nie tylko młodzi uczą się od starszych, ale też starsi od młodszych. Jestem dumna z moich dzieci i wnuków. Są dla mnie świadkami wiary i umocnieniem. Cieszę się, że mają w sobie tyle odwagi, by na pielgrzymi szlak zabrać najmłodszą Zuzię. To dzięki takim wydarzeniom człowiek wzrasta, rozwija się i kształtuje – podkreśla pani Janina.
Kierownik pielgrzymki ks. Mirek Ładniak zapytany, dlaczego jego zdaniem ludzie chodzą na pielgrzymkę, odpowiada: Dlatego, że mogą się zmierzyć ze sobą. Dlatego też, że każdy ma możliwość znalezienia przestrzeni, w której codzienne życiowe zawirowania i pośpiech się nie liczą.
Każdy, kto chciałby zdobyć takie doświadczenie, powinien być gotowy 3 sierpnia, kiedy to z Lublina do Częstochowy wyruszy 40. pielgrzymka piesza. Już można się zapisywać w swoich parafiach, a od 25 lipca ruszy sekretariat pielgrzymkowy pod katedrą, gdzie także będzie można zapisać się do wybranej grupy.