Przekonywali o tym ewangelizatorzy projektu "Źródło", którzy przez cztery dni gościli w parafii MB Częstochowskiej w Borzechowie
Cztery dni, cztery dogmaty. Stały program rekolekcji ewangelizacyjnych "Źródło", który trwa w naszej archidiecezji już cztery lata, dotarł do kolejnej parafii. Tym razem na czele ekipy ewangelizatorów stał ks. Łukasz Kachnowicz.
- Dla nas te rekolekcje za każdym razem są wielkim wyzwaniem - stwierdza Sylwester. - Uczą nas pokory, bo tak naprawdę jakikolwiek odzew pojawia się najczęściej dopiero pod koniec i nie jesteśmy pewni czy docieramy do ludzi z tym co mówimy, czy nie. - Dla mnie najtrudniejsze jest mówienie o swoim doświadczeniu grzechu - dodaje Krzysztof, który w czasie nauczania drugiego dnia na głowie ma worek i jest związany grubym sznurem. - Człowiek boi się jak zostanie odebrany, ale też nie jest miłe wspominanie tego okresu, który chciałoby się na zawsze wykreślić ze swojej pamięci.
Kamil jest muzycznym w ekipie. - "Źródło" miało być wielką falą, czymś spektakularnym, natomiast okazuje się, że wszystko dzieje się w takiej prostocie bez fajerwerków i to jest piękne - podkreśla. - Czasami nam też nie chce się mówić świadectwa, jest to trudne a później okazuje się, że dla kogoś, kto słucha, to było coś naprawdę wielkiego. Wczoraj przyszła do mnie tu jedna osoba i powiedziała, że dla niej było ważne to co mówiłem, a ja wcześniej miałem tak wiele wątpliwości - opowiada. - Okazuje się właśnie, że wcale nie chodzi o to, by cały kościół ludzi przyszedł i powiedział, że dzięki mojemu świadectwu się nawrócił, ale ważna jest właśnie ta jedna osoba.
Ewangelizatorzy zgodnie podkreślają, że ich obecność i świadectwa w czasie tych rekolekcji mogą spotkać się czasami z historią jednego konkretnego człowieka, który w swoim życiu przeżył coś podobnego i widzi, że jest Bóg potrafi wyprowadzić dobro z największego zła. - Ja "Źródło" właśnie odbieram nie jako jakieś wielkie dzieło, które ma nawrócić rzesze ludzi, chodzi o jednego konkretnego człowieka - zaznacza Kamil.
Dla ludzi, którzy na nauczanie w Borzechowie przychodzą tłumnie bez względu na porę dnia, takie rekolekcje były czymś naprawdę niezwykłym. - Nigdy nie spotkałam się z sytuacją, w której to ludzie świeccy mówili w kościele o Panu Bogu - nie kryje lekkiego zdziwienia pani Krystyna. - To dla mnie czas odkrywania, że każdy powołany jest do głoszenia Ewangelii, nie tylko ksiądz - dodaje.
Wśród obecnych na porannym nauczaniu są też ludzie młodzi. - Bardzo nam się podobają takie rekolekcje - podkreślają absolwenci gimnazjum, Kuba i Michał. - Są scenki, filmy, nie ma nudy. - Dla mnie bardzo mocnym doświadczeniem był list, który wczoraj otrzymałam od Ojca - dodaje pani Teresa. - Pomysł świetny - zebranie różnych cytatów z Pisma Świętego ujętych w formę listu. Będę do tego wracać.
Ks. Łukasz w czasie drugiego dnia rekolekcji tłumaczy zgromadzonym w kościele, że najważniejsze w relacji z Panem Bogiem jest przyznanie się do grzechu. - Nam bardzo często trudno przychodzi uznać, że jesteśmy grzesznikami, wypieramy grzech ze swojego życia - mówi rekolekcjonista. - Oczywiście powtarzamy utarte słowa w czasie spowiedzi powszechnej, ale tak naprawdę trudno nam zaakceptować, że to nie mój sąsiad, moja żona czy mąż, nie polityk z telewizora, ale to ja jestem grzesznikiem. A przecież to właśnie grzesznika Pan Bóg kocha najbardziej. Dla niego umarł na krzyżu i Dobra Nowina jest tylko dla tych, którzy uznają się za grzeszników.