Najstarsze kółko różańcowe w Polsce?

Założone jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, działa prężnie po dziś dzień w parafii Garbów-Cukrownia. Historię czwartego pokolenia zelatorek opisuje wnuczka pierwszej zelatorki, Julianny Łukasik.

Papież Franciszek powiedział „Jeśli chcesz być nadzieją przyszłości, musisz przejąć pochodnię od swojego dziadka i babci”. Przywołuję więc w pamięci obraz moich dziadków - Julianny i Mateusza Łukasików. 

Dziadkowie mieszkali w moim domu rodzinnym w Przybysławicach. Podstawy wiary i religii katolickiej poznałam obserwując ich życie. Byli bardzo religijni, co objawiało się nie tylko pogodną atmosferą w domu, ale także uczynkami służącymi ogółowi. Moi dziadkowie na pamiątkę komasacji gruntów ufundowali przydrożny krzyż na rozstaju dróg, na wzgórku, obok naszego domu. Co roku, w maju, jako dorastające wnuki, wraz z młodzieżą z sąsiedztwa i naszymi rodzicami odprawialiśmy tam majówki, śpiewając Litanię Loretańską i pieśni maryjne.

Dziadek był sześć razy pieszo na pielgrzymce w Częstochowie. Był też tzw. „brackim” w pięknym garbowskim kościele. W tym czasie Polska była pod zaborami. Do kościoła chodził pieszo sześć kilometrów. Babcia Julcia była bardzo zaradna i uczynna, była lubiana. Pięknie szyła, może również dlatego miała dobry kontakt z kobietami z bliższej i dalszej okolicy. Kupowała książki, aby w niedzielę czytać sąsiadkom, które tego nie potrafiły. Należała do Trzeciego Zakonu Tercjarzy, a swoją pobożnością dawała przykład rodzinie i sąsiadom. Wiedziała, że Różaniec to jedna z najpiękniejszych, ważnych i skutecznych modlitw, która jest tak bardzo polecana wiernym przez Kościół katolicki. Babcia o Różańcu słusznie mówiła, że „Z nieba wyszedł i do nieba prowadzi”. Mawiała też: „Różaniec św. w ręku człowieka to skuteczna broń przeciw wszystkim wrogom zbawienia duszy naszej” i że „Z różańcem w ręku pokonamy wszelkie zło, wytrwamy w dobrym i za przyczyną Najświętszej Marii Panny uprosimy sobie i bliźnim błogosławieństwo Boże”.

Głęboka wiara skłoniła babcię Juliannę do założenia trzech kółek żywego różańca. Dwa z nich jako zelatorka prowadziła osobiście, z wielką starannością i pobożnością. Jak zapamiętałam, w każdą pierwszą niedzielę miesiąca u babci w pokoju odbywała się zmiana tajemnic. Na stole przykrytym białym obrusem stała figura Matki Boskiej Różańcowej. Po bokach, w wysokich lichtarzach, paliły się świece. Piętnaście pań należących do żywego różańca klęcząc odmawiało cząstki Różańca świętego. W każdym roku w styczniu był opłatek i mały poczęstunek oraz składanie sprawozdania do parafii, co było obowiązkiem zelatorki.

Jedno z kół założonych przez moją babcię przetrwało wszystkie zawieruchy, jakie przeszły przez Polskę w XX w. Z przekazu rodzinnego wiem, że działało się to jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości w 1918 r. Kółko to było aktywne podczas II wojny światowej, w ciężkim czasie okupacji niemieckiej. Działało także w czasach budowy socjalizmu, kiedy to władze naszego państwa oficjalnie walczyły z Kościołem. Przemiany ekonomiczne i społeczne lat 90. ubiegłego wieku, takie jak liberalizm i modernizm, także nic nie zmieniły w pobożności i sumienności członkiń kółka. W naszym kółku różańcowym różami były między innymi moje ciocie, siostry, bratowa i sąsiadki. Tak jest do dzisiaj.

Babcia była zelatorką aż do śmierci w 1961 roku. Zastąpiła ją moja mama, Bronisława Kamińska, najmłodsza córka Julianny. Członkinie żywego różańca nie miały problemu z wyborem nowej zelatorki - mama była zdolna, gospodarna i otwarta na ludzi. Potrafiła robić wiele rzeczy w domu oraz dbać o gospodarstwo i często doradzała proszącym o pomoc czy wsparcie w trudnych sytuacjach życiowych. Była bardzo komunikatywna i szybko zawierała znajomości i przyjaźnie. Zapamiętałam ją, jak codziennie na kolanach modliła się z różańcem w ręku. Po jej śmierci w 1980 r. zelatorką została moja najstarsza siostra, Antonina Reszka. To już trzecie pokolenie pielęgnujące modlitwę różańcową w mojej rodzinie. Siostra Tosia już jako mała dziewczynka została przyjęta do kółka i uczyła się odmawiać różaniec wraz z babcią, mamą i ich koleżankami. Była pobożna, cicha i spokojna. Miała w sobie dużo sprytu, ale też jasny umysł i świetną pamięć, przez co bardzo łatwo się uczyła. Kochała ludzi i była im przyjazna, uczynna i ufna. Antonina dbała też oto, aby krzyż przydrożny postawiony przez dziadków był zawsze pięknie przystrojony. Mimo wielu doświadczeń jakie zgotował jej los, do końca życia pozostała pogodna, pracowita, cicha. Antonina Reszka, córka Bronisławy Kamińskiej i wnuczka Julianny Łukasik była zelatorką do swojej śmierci, w grudniu 2017 r. 

Od stycznia 2018 r. przewodnictwo róży przejęła moja bratanica Joanna Chałas z d. Kamińska, córka Teresy i Zenona Kamińskich, wnuczka Bronisławy Kamińskiej i prawnuczka Julianny Łukasik.
Zelatorkami były zawsze kobiety energiczne, rozsądne i mające autorytet w lokalnej społeczności. Nasza róża dalej funkcjonuje, a nowa zelatorka z pewnością wniesie do kółka nowego ducha i świeżą energię. Joanna jest mamą dwóch córek, a jej siostra Anna ma trzy córki. W rodzinie są też inne praprawnuczki babci Julci. Jest więc nadzieja, że kółko będzie funkcjonowało przez następne dziesiątki lat pod ziemską opieką potomkiń Julianny Łukasik i niebieską opieką Najświętszej Marii Panny.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..