Choć nikt do końca nie wie, dlaczego mało znany w Polsce włoski święty patronuje podlubelskiej parafii, to jednak kult św. Wita w Mełgwi szerzy się coraz bardziej.
Parafia w Mełgwi jest jedną z najstarszych w archidiecezji lubelskiej. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1325 r. Na początku XX wieku liczyła blisko 9 tys. wiernych. – Dziś jest nas wszystkich 7 tysięcy i to też jest dużo – mówi ks. Dariusz Moczulewski, proboszcz .
W Polsce kościołów, którym patronuje św. Wit, jest zaledwie kilka. – Ale tylko my posiadamy relikwie świętego – chwali się ks. Dariusz. – Otrzymałem je jakiś czas temu od kardynała Duki z Pragi i od kiedy tu są, bardzo ożywiła się cześć do św. Wita. W pierwszą niedzielę miesiąca za wstawiennictwem św. Wita składane są prośby za całą naszą parafię, a w każdy wtorek odmawiamy nowennę do św. Wita i zanosimy do niego prośby w różnych intencjach.
W chwili, gdy w kościele pojawiły się relikwie świętego, powstały też specjalne pieśni ku jego czci. – Do tej pory takich nie było, więc zorganizowałem konkurs na tekst takiej pieśni. Powstało od razu kilka, których słowa podłożyliśmy pod linię melodyczną znanych religijnych piosenek – opowiada ks. D. Moczulewski. – Dodatkowo kilkanaście lat temu wymyślono hymn Mełgwi, który grany jest każdego dnia o godz. 12 z naszych kościelnych głośników. Pod ten hymn także podstawiono słowa ku czci św. Wita. To taka forma łączności gminy z parafią, która bardzo jednoczy ludzi – zaznacza proboszcz.
Oprócz św. Wita parafii patronują także inni mniej znani święci. – W prawej nawie bocznej mamy wizerunek św. Nepomucena, a w lewej mamy św. Teklę. Daty ich wspomnień to także odpusty w naszej parafii – mówi proboszcz.
Mełgiewski kościół ma też swoją smutną historię. – W czasie II wojny światowej w małym pomieszczeniu pod zakrystią dwóch wikariuszy ukrywało partyzantów. Niestety Niemcy się o tym dowiedzieli i księży rozstrzelali – opowiada ks. Dariusz.
W tym okresie stacjonowało też w mełgiewskiej świątyni wojsko niemieckie. – Zachowały się takie fotografie, na których widać, że SS-mani spali na ustawionych w bocznych nawach 3-piętrowych pryczach, a przez środek kościoła ciągnął się duży stół. Jest też zdjęcie, na którym niemiecki żołnierz z ambony wygłasza do swoich podwładnych jakąś mowę.
Aktualnie kościół w Mełgwi przechodzi poważny remont. – Otrzymaliśmy z UE pieniądze i wymieniamy dach, naprawiamy wieżę i odnawiamy całą elewację – wylicza duszpasterz. – Wcześniej osuszaliśmy mury świątyni, bo strasznie ciągnęły wodę. Trzeba było zrobić odwodnienie. Kościół stoi na 20-metrowych balach wbijanych w ziemię i dopiero na tych balach, które były zalane wodą, zrobiono wylewkę fundamentową. Dlatego konieczne było zastosowanie poprawnej izolacji.
Proboszcz nie kryje, że nie udałoby się otrzymać unijnych funduszy, gdyby nie pomoc parafian. – Wiele osób zaangażowało się w projekt. Przygotowali mi całą dokumentację. Ja sam bym nic nie zrobił – stwierdza.