Modlitwa różańcowa w wielu miejscach na trasie marszu równości była odpowiedzią na skandowane przez maszerujących hasła "homofobia to się leczy".
- Do ostatniej chwili mieliśmy nadzieję, że ulicami naszego miasta nie przejdzie taki marsz, który sieje zgorszenie i jest zaprzeczeniem porządku naturalnego. Niestety pani sędzia, która cofnęła wydany przez prezydenta zakaz nie uwzględniła żadnych argumentów przemawiających za zakazem takiego zgromadzenia. Nie zostały wzięte pod uwagę ani żadne przesłanki moralne, ani społeczne, ani względy bezpieczeństwa zwykłych mieszkańców. Nie chcę w żaden agresywny sposób przeciwstawiać się ludziom, którzy idą w marszu równości, bo to bardzo biedni moralnie ludzie. Chcę się modlić, by i oni się nawrócili i nie gorszyli innych - mówi Paweł Nowicki modlący się na różańcu przy lubelskim deptaku.
W wielu miejscach na trasie marszu stały grupy osób modlących się.
- Modlitwa jest odpowiedzią na zło, jakie niesie za sobą taka postawa moralna, jaką prezentują zwolennicy marszu. Chcemy prosić o ich nawrócenie i zadośćuczynić Bogu wyrządzane przez ludzi zło. Może wydajemy się bezsilni z tymi różańcami w dłoni, ale doświadczenie wiary wielu pokoleń pokazuje, że Różaniec ma niezwykłą moc - podkreśla Maria Kwiecińska.