Tak uważa s. Małgorzata Chmielewska, która od 16 października głosi w Lublinie rekolekcje dla studentów w kościele akademickim KUL.
Siostra Małgorzata Chmielewska została zaproszona przez duszpasterzy akademickich KUL do wygłoszenia rekolekcji "Na dobry początek". Przełożona Wspólnoty Chleb Życia próbuje wytłumaczyć słuchaczom, gdzie mieszka Nauczyciel.
Zakonnica przypominając fragment Ewangelii – w którym apostołowie pytają Pana Jezusa, gdzie mieszka – zwraca uwagę na fakt, że oni nie pytają ani o prawdę, ani o sprawiedliwość, chcą jedynie z Nim być. – Pan Jezus mówi więc do nich: chodźcie za mną. To jest ten ruch, do którego zachęca papież Franciszek – zwlec ciało z kanapy i ruszyć do przodu – tłumaczy s. Małgorzata.
Zdaniem s. Chmielewskiej człowiek nigdy nie znajdzie Miłości, czyli Boga, jeśli nie wyruszy, jeśli nie zaryzykuje. Żeby Go jednak znaleźć, trzeba znać adres. – Chrystusa można znaleźć pod trzema adresami: przede wszystkim w Eucharystii – to najważniejszy adres, ale nie jedyny – przekonuje. – On jest początkiem i końcem, wszystko spina. Jednak są jeszcze dwa inne adresy: to Kościół jako wspólnota i jako Tradycja oraz drugi człowiek.
S. Chmielewska zwraca uwagę na fakt, że nie da się znaleźć Chrystusa, nie da się znaleźć pełni miłości i pełni wolności, jeśli nie będziemy Go ustawicznie szukać pod tymi trzema adresami.
– Spotkanie z Chrystusem w Eucharystii to niejako zobowiązanie, że marzenie Boga, byśmy Jego mocą naprawili świat, będziemy spełniać – mówi. – Ale nie według naszego zamysłu, a dokładnie tak, jak On chce. Żeby jednak wiedzieć, jak On chce, to trzeba się dowiedzieć, trzeba się z Nim spotkać – przekonuje.
S. Małgorzata przypomina także oczywistą rzecz: nie ma miłości bez spotkania. – Nie można przeżyć miłości na Facebooku – mówi.
Tłumaczy, że nie znajdziemy Chrystusa, jeśli nie będziemy się z Nim spotykać. – W polskich kościołach Chrystus jest najbardziej samotny na świecie – stwierdza ze smutkiem. – Większość kościołów w ciągu dnia jest pozamykana. A On chce, byśmy Go nieustannie adorowali, byli z Nim. Jest przecież naszym przyjacielem. Nie zostawiajmy Go samego, bo inaczej nie On będzie naszym nauczycielem. Będziemy próbować robić różne rzeczy, nawet dobre, ale po swojemu i zawsze to się skończy tragicznie.
Zdaniem s. Chmielewskiej nie ma innego możliwości spotkania Chrystusa jak po prostu zamieszkanie z Nim. – Nie oznacza to jednak przesiadywania w kościele - Chodzi o to, by zostawić dla Boga w swoim życiu miejsce, by na Niego patrzeć.