Dziś wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Odwiedzając cmentarze warto zwrócić uwagę na zabytkowe, często opuszczone mogiły sprzed 100 lat, odkryć ich piękno i pomodlić się za zmarłych.
Wystarczy rzut oka na piękny, rozległy cmentarz bychawski, by zobaczyć, gdzie historia splata się z teraźniejszością. Nad tradycyjnymi grobami góruje kaplica, którą w 1884 r. postawiła Maria Duniewska, ówczesna właścicielka dóbr Podzamcze, dla upamiętnienia pochowanego tu, zmarłego rok wcześniej syna Adama. Poddawana przez rodzinę bieżącym remontom do czasów II wojny światowej, po jej zakończeniu wymagała prac, które parafia kilkakrotnie przeprowadzała. Dziś jej stan znów domaga się interwencji, ale nikt z potomków dawnych właścicieli chyba już nie żyje, a innych funduszy brakuje.
Najstarsze z nagrobków na bychawskim cmentarzu pochodzą z XIX w. i wyglądają zupełnie inaczej niż te współczesne. Nie chodzi tylko o zmieniające się mody i materiał, z których je wykonano, ale przede wszystkich o napisy. Dziś ludzie zwykle umieszczają imię, nazwisko, datę urodzenia i śmierci. Z tych starych pomników często można dowiedzieć się, jaki zawód wykonywał zmarły, gdzie mieszkał i kogo osierocił. Przez to dawni mieszkańcy opowiadają tym współczesnym, jak dawniej wyglądało życie.
Na jednym ze starych pomników można odczytać, że spoczywa tu Michał Juliusz Konkowski, doktor medycyny urodzony w 1831 roku, którego w 1891 żegnała żona. Na nagrobnej tablicy kazała napisać: „Pomnik ten stawiam drogiemu mężowi mojemu”. Dowodem miłości jest także nagrobek Kamili Grabowskiej, na którym możemy przeczytać: „W dowód pamięci ukochanej żonie, Kamiliji z Ciągwińskich Grabowskiej, która przeżywszy lat 31 zakończyła życie w dniu 22.04.1895 roku”.
Spacerując po cmentarnych alejkach warto zatrzymać się też przy tych najstarszych mogiłach, które często chylą się ku upadkowi i jak proszą napisy na wielu z nich, westchnąć za te dusze do Boga.
Więcej o bychawskim cmentarzu można przeczytać w najnowszym "Gościu Niedzielnym".